Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Tatarkiewicz_-_Historia_Filozofii_3.doc
Скачиваний:
3
Добавлен:
18.08.2019
Размер:
4.01 Mб
Скачать

II. Empiriokrytycyzm

Pozytywizm epistemologiczny występował w kilku postaciach, z których najoryginalniejsza

pochodziła od Avenariusa i otrzymała odeń nazwę empiriokrytycyzmu. Z nią prawie

identyczna była teoria poznania, do której niezależnie od Avenariusa, a jednocześnie z nim,

doszedł fizyk wiedeński Mach. Rok 1877, w którym Avenarius założył dla propagowania

nowych poglądów pismo „Yierfeijahrsschrift fur wisseńschaftliche Philosophie", stanowił datę,

od której nastąpiło wzmożenie prądu pozytywistycznego w Niemczech.

INICJATORZY. Richard Avenarius (1843 - 1896) urodził się w Paryżu, a w okresie swej

największej działalności filozoficznej mieszkał w Szwajcarii, w Zurychu, gdzie od 1876 r. był

profesorem. Stanowisko swe sformułował najpierw krótko i prosto w pracy habilitacyjnej

Philosophie als Denken der Welt gemdss dem Prinzip des kleinsten Kraft-masses, 1876, potem

zaś przedstawił obszernie, ciężko, sucho i w dziwnej terminologii w Kritik der reinen

Erfahrung, 1889- 1890.

Ernst Mach (1838- 1916) był w Wiedniu od 1867 r. profesorem fizyki, a od 1875 filozofii.

Pisał przeważnie drobne studia na specjalne tematy z pogranicza przyrodoznaw-stwa i teorii

poznania, wydane w tomach pt. Die Analyse der Empfindungen, 1885, i Er-kenntniss und

Irrtum, 1906. W przeciwieństwie do książek Avenariusa prace jego pisane były przystępnie i

przyczyniły się nawięcej do rozpowszechnienia nowego pozytywizmu. Jak Avenarius był

najsamodzielniejszym, tak Mach najwpływowszym pisarzem „drugiego" pozytywizmu.

Jak krytycyzm od Kanta, tak empiriokrytycyzm i cały epistemologiczny pozytywizm

wywodziły się od Hume'a. Zwłaszcza Mach powoływał się nań jako na swego poprzednika.

POGLĄDY, l. INTROJEKCJA. Najzwyczajniejszy pogląd epistemologiczny jest taki:

istnieją rzeczy fizyczne w zewnętrznym świecie, a rzeczom tym odpowiadają psychiczne ich o

br aż y w świadomości ludzi; ludziom dane są tylko te obrazy i jeśli wiedzą cośkolwiek o

rzeczach, to jedynie poprzez obrazy.

Pogląd taki wydaje się zupełnie naturalny, jednakże zawiera zasadniczą trudność:

jeśli dane są tylko obrazy, to jakże można wyrwać się z ich kręgu i dotrzeć do rzeczy ?

Trudność ta byłaby istotnie nie do pokonania, gdyby pogląd był słuszny, gdyby było prawdą,

że dane nam są tylko obrazy.

Ale Avenarius doszedł do przekonania, że tak wcale nie jest. Błąd tkwi w tym, co nazwał

„introjekcją", czyli rzutowaniem do wewnątrz. Polega na tym, iż przypuszczamy, że gdy

istnieje barwa czy kształt, to w umyśle każdego, kto na nie patrzy, muszą znajdować się ich

obrazy: rzutujemy niejako ich obrazy do wnętrza ludzi. Ale w doświadczeniu naszym żadnych

naprawdę podstaw do tego nie mamy: doświadczamy bowiem tylko rzeczy, które sami

rozdwajamy na rzeczy i obrazy; założywszy, że rzeczy nie mogą być w naszym umyśle,

wnosimy, że muszą być poza nim, w nim zaś są tylko obrazy rzeczy. Dwoistość rzeczy i

obrazów jest naszym wymysłem, doświadczenie nic o niej nie wie. Nie ma zjawisk fizycznych

i oddzielnych od nich psychicznych; są to jedne tylko zjawiska, które można na dwa sposoby

ujmować. Jeśli np. barwę rozważamy w związku ze światłem, to ujmujemy ją jako zjawisko

fizyczne, a jeśli w związku z okiem, to —jako zjawisko psychiczne. Wyjaśnienie to było

podporą dla poztywizmu^ który od początku operował

tylko pojęciem faktu, nic przeciwstawiając rzeczy i ich obrazów, bytów i zjawisk; już tym różnił

się od kantyzmu.

2. CZYSTE DOŚWIADCZENIE. Hasłem Avcnariusa, Macha i całej tej grupy pozytywistów było:

opierać się wyłącznie na „czystym" doświadczeniu. Wszelkie obce mu Czynniki piętnowali jako

metafizykę.

Umysł ludzi ma skłonność zaliczania do doświadczenia i tego, co wcale nie jest do-

świadczeniem, lecz wtrętem, dodatkiem pochodzącym od samego umysłu. Nauka usuwa te

wtręty. I tym właśnie różni się „czyste" doświadczenie naukowe od naiwnego, potocznego.

Nauka usuwa, po pierwsze, wtręty „timatologiczne", jak je nazywał Avenarius, czyli -wszelkiego

rodzaju oceny, etyczne tak samo jak estetyczne. Po wtóre zaś, usuwa wtręty „antropomorficzne",

polegające na tym, że przypisujemy rzeczom własności, które sami posiadamy. Wtrętów tych

jest wiele w myśli potocznej; a więcej jeszcze w filozofii. Ich błędy poprawia nauka.

Ale i ona nie jest bez winy. Metafizyki, czyli przekraczania czystego doświadczenia,

Avenarius i Mach dopatrywali się nie tylko w systemach filozoficznych, ale także w naukach

szczegółowych, w psychologii i przyrodoznawstwie. Za pojęcie metafizyczne mieli nie tylko

pojęcia takie, jak „rzecz sama w sobie" lub „absolut", ale również pojęcia „jaźni" czy „władzy

psychicznej", którymi posługuje się psychologia, lub pojęcia „atomu", „siły" czy „przyczyny",

występujące w naukach przyrodniczych. Toteż sądzili, że i nauki wymagają naprawy. I trzeba

odróżniać naukę obecną, zakażoną metafizyką, od nauki przyszłej, która będzie oparta na

czystym doświadczeniu. Krytyka ta nie była całkowitą nowością: już Locke i Hume zwracali

uwagę na nieempiryczny charakter pojęć takich, jak substancja, siła i przyczy nowość, i na

trudności, jakie przynoszą ze sobą. Ale Avenarius i Mach, radykalniejsi od swych poprzedników,

w imię czystego doświadczenia domagali się całkowitego usunięcia tych metafizycznych pojęć.

Paradoksalną cechą pozytywizmu było, że zacząwszy od wyłącznego kultu nauki przeszedł

do surowej jej krytyki. A jednocześnie doszedł do pewnej rehabilitacji naturalnego,

pozanaukowego poglądu na świat; bo nauka ze swoimi uogólnieniami, prawami, hipotezami,

abstrakcjami dalej jeszcze odbiega od czystego doświadczenia niż naturalna postawa umysłu.

W żadnym zaś razie poznania naukowego nie można traktować jako poznania wyższego

rzędu. Nauka nie zawiera nic, czego by nie można znaleźć bez niej; tyle tylko, że ona znajduje

szybciej. Ten pogląd Macha był reakcją przeciw jednostronnemu kultowi, fetyszy-zmówi nauki.

I choć scjentyzm XIX w. z idej Macha korzystał, to Mach sam zaczynał już reakcję przeciw

scjentyzmowi.

3. NAUKA JAKO EKONOMICZNY OPIS FAKTÓW. Inną cechą nowego pozytywizmu było, że

zwalczał rozpowszechniony pogląd, jakoby zadaniem nauki było wyjaśnianie zjawisk.

Wyjaśnianie bowiem polega na podawaniu przyczyn, przyczyna zaś jest koncepcją meta-

fizyczną, nie mającą podstawy w doświadczeniu. Zadaniem nauki może więc być jedynie opis.

Opinię tę pozytywistyczni filozofowie dzielili z niektórymi uczonymi: zapoczątkował ją bodaj

wielki fizyk angielski J. C. Maxwell; Kirchhoff swą pracę fizyka pojmował jako opis faktów; J.

R. Mayer twierdził, że zadanie nauki jest skończone, gdy fakt uczyniła wszechstronnie znanym;

teorie są tylko pośrednimi opisami, prawa naukowe nie są zasadniczo różne od opisów.

Opis zaś naukowy, wedle pozytywistycznej koncepcji, różni się od zwykłego tym tylko,

100

że jest ekonomiczny, że ujmuje w możliwie prostej formule możliwie najwięcej faktów i

pozwala je rozumieć przy jak najmniejszym wysiłku. W rzeczywistości każdy fakt występuje

tylko raz jeden i jest różny od każdego innego, ale my upodabniamy je między sobą i

formujemy prawa ogólne, za pomocą których odciążamy pamięć. Musimy jednak pamiętać, że

prawa te nie są niczym innym, jak tylko skróconym raportem o faktach, że zaletą ich jest tylko

ich ekonomiczność. „Zasadę ekonomii myślenia" Mach przedstawił Wiedeńskiej Akademii

Nauk w r. 1'882; a prawie jednocześnie rozwinął ją Avenarius.

Siły nasze—jak to wywodził Avenarius — nie są nieograniczone, musimy je więc

oszczędzać. Nie tylko ciało, ale i umysł musi funkcje swe spełniać celowo, wedle zasady

najmniejszego wysiłku. Przede wszystkim zaś swą podstawową funkcję myślenia:

myślenie jest apercepcją, czyli ujmowaniem nowych wyobrażeń za pomocą już posiadanych.

Zaoszczędza się zaś siły, gdy się apercepcję automatyzuje. A także, gdy się posiadane już

wyobrażenia porządkuje, układa w system, zespala w postaci ogólnych pojęć. Nauki opisują

zjawiska skrótowo, za pomocą pojęć i praw: bo każde pojęcie zastępuje wiele wyobrażeń, a

każde prawo — wiele twierdzeń szczegółowych. I przez to zaoszczędzają wysiłku. Zwłaszcza

czyni to filozofia, bo pojęcia jej są najogólniejsze, są największymi skrótami: obejmują nie

jakąś część doświadczenia, lecz cale doświadczenie, cały świat. Filozofia jest dążeniem do

naukowego ujęcia świata, czyli do ujęcia go wedle zasady najmniejszego wysiłku.

W żadnym zaś razie myśli nie należy traktować jako jakiejś zdolności wyższego rzędu:

nie ma ona innego zadania, jak tylko przewidywanie doświadczeń; jej formy, które się wydają

najdoskonalsze, są tylko formami bardziej ekonomicznymi; jej konieczności są tylko rzeczą

przyzwyczajenia; jej rzekome wyjaśnienia są tylko sprowadzaniem wyobrażeń nowych do

starych.

4. NAUKOWY OBRAZ ŚWIATA. Nauki przyrodnicze przedstawiają świat jako zespół ciał i sil.

Filozofia czystego doświadczenia zakwestionowała to rozumienie — w przekonaniu, że

doświadczenie nie zna „sil". Jest to tylko skrótowe, subiektywne wyrażenie do opisania stałych

związków między zjawiskami. Tak samo subiektywnym naszym tworem są pojęcia takie, jak

„materia" czy „atom". Trzeba je więc z nauki wyeliminować. A gdy zostaną wyeliminowane,

co w doświadczeniu zostanie? Zostaną tylko poszczególne barwy, dźwięki, układy przestrzenne

i czasowe. Czyli pozostaną tylko „wrażenia" lub — jak Mach wolał się wyrażać — „elementy".

To, co nazywamy światem, jest zespołem elementów, niczym więcej.

: Zespoły elementów ulegają przemianom i tylko niektóre z nich są względnie trwalsze: te

nazywamy ciałami. Tak samo względnie trwalsze są pewne zespoły wspomnień, nastrojów,

uczuć: te znów nazywamy jaźnią. Jaźnie, tak samo jak ciała — to jedynie nazwy dla zespołów

elementów wyróżniających się trwałością. Ale trwałość ich jest, również niezupełna; złudzenie,

że jest inaczej, pochodzi z powolności i ciągłości przemian. Koncepcji jaźni jako niezmiennej

substancji niepodobna uratować. Traktowanie jej jako substancji prowadziło do

nierozwiązalnych trudności i pozornych zagadnień, które odpadają, gdy się zrozumie, że nie

jest ona jednostką realną, lecz tylko pojęciem wprowadzonym przez nas w celach

praktycznych, dla wygodniejszego, ekonomiczniejszego ujęcia doświadczenia.

Mach sprowadzał świat do „elementów", ale nie miał wyraźnej ich koncepcji". To traktował

je jako rzeczywistość, znajdowaną przez umysł, to znów nazywał „wrażeniami"

101

i traktował po berkeleyówsku, w sposób subiektywny, idealistyczny. Podobnie też robił

Avenarius. Zaprzeczali dwoistości rzeczy i wrażeń, ale nie byli zdecydowani, czy rzeczywistość

składa się z rzeczy, czy tez z wrażeń. Toteż z myślicieli od nich zależnych jedni traktowali świat

jako zespół rzeczy, a inni jako zespół wrażeń, ale ci ostatni byli w większości.

ZESTAWIENIE. Co dzieliło Avenariusa i Macha od filozofii tradycyjnej? Można po-

wiedzieć, że po prostu wszystko. Co dzieliło ich od kantystów? Nawet od nastrojonych jak

najbardziej minimalistycznie dzieliła ich negacja czynników apriorycznych poznania. Co

dzieliło ich od dawniejszych pozytywistów ? Przynajmniej dwie rzeczy: l) próba

epistemologicznego uzasadnienia swego stanowiska (tu należała koncepcja „introjekcji") i 2)

radykalizacja poglądów (znajdująca wyraz w hasłach „czystego doświadczenia", „czystego

opisu", „nauki wolnej od metafizyki").

ODMIANY POZYTYWIZMU. Hasła „czystego doświadczenia" czy „czystego opisu" były

sporne, ale zrozumiałe: natomiast uznanie „elementów" za rzeczywistość kłóciło się z

przyzwyczajeniami umysłu, a przy tym było wieloznaczne i niejasne. Jeżeli, jak pisał jeden z

przedstawicieli kierunku, „zmysłowy obraz jest całą istniejącą poza nami rzeczywistością", to

mogło to mieć dwa znaczenia: bądź że zmysłowy obraz jest tym, co normalnie uważa się za

rzeczywistość, bądź że rzeczywistość jest tym, co normalnie uważa się za zmysłowy obraz.

Pierwsze rozumienie było realistyczne, drugie idealistyczne. Mach sądził, że pojęciem

„elementów" wyszedł poza to przeciwstawienie realizmu i idealizmu, dał trzecie, jak gdyby

neutralne wobec nich rozwiązanie. Ale rozwiązanie było niewyraźne. Spór idealizmu z

realizmem jeszcze się zaognił. Avenarius zaczął od poglądu idealistycznego, aby w końcu

przejść do realistycznego. Inni pozytywiści rozeszli się w dwu przeciwnych kierunkach: jedni,

jak immanentyści, poszli w idealistycznym, inni, jak Riehl, w realistycznym. Na tym tle

wytworzyło się wiele wariantów doktryny. A także na tle stosunku do kantyzmu, bo w duchu

czasu wszyscy w ten czy inny sposób pozytywizm łączyli z kantyzmem.

I. IMMANENTNA FILOZOFIA wychodziła z założenia, że byt transcendentny nie może

być wcale pomyślany, jest więc absurdem. Poprzez Kanta doszła do Berkeleya i Fichtego.

Zwolennicy jej sądzili, że jeśli zanalizujemy to, co nazywamy światem zewnętrznym, to

przekonamy się, iż jest on tylko zespołem treści świadomości, niczym więcej. Zachodzi

nierozerwalny związek między świadomością a przedmiotem, jaźnią i światem:

nie ma i być nie może przedmiotu, który by nie był przedmiotem świadomości, tak samo jak nie

ma świadomości, która by nie była świadomością jakiegoś przedmiotu.

Idealistom robiono zawsze zarzut, że ze stanowiska ich wynika „solipsyzm", tzn. wynika, iż

istnieję tylko ja, cały zaś świat jest moim wyobrażeniem. W przeciwieństwie do innych

idealistów immanentyści wcale nie bronili się przed tym zarzutem, przyznawali się do

solipsyzmu. Twierdzili tylko, że jest to solipsyzm epistemologiczny, ale nie metafizyczny.

Chcieli przez to powiedzieć, że świat jest istotnie moim wyobrażeniem, ale nie znaczy to, by

był snem, któremu nic nie odpowiada: wyobrażenia moje są równie realne, jak ja sam.

Pogląd ten otrzymał nazwę filozofii „immanentnej", w przeciwstawieniu do transcen-

102

dentnej, uznającej byt poza świadomością. Niektórzy dawali mu też nazwę „krytycznego idealizmu".

Głównymi jego przedstawicielami byli: Wilhelm Schuppe (1836 - 1913) oraz Richard v. Schubert-

Soldern. W Gryfii (Greifswald), gdzie Schuppe był profesorem, utworzył się główny ośrodek kierunku.

Filozofowie immanentni podkreślali związek swój z kantyzmem, w Langem widzieli początek swego

ruchu. Przede wszystkim zaś solidaryzowali się z Avenariusem i Machem. Między sobą nie byli

całkowicie jednomyślni, nawet w sprawach zasadniczych: Schubert-Soldern uważał, że jeśli wszystko jest

treścią świadomości, to jest nią także jaźń, tak samo jak przedmioty zewnętrzne, Schuppe zaś temu

zaprzeczał.

II. RIEHL I REALIZM. Alois Riehl (1844- 1924) już w 1870 r. wystąpił ze swymi teoriami, a w 1876

r. ogłosił swe główne dzieło Der philosophische Krifizismus.Byl Austriakiem, od 1878 profesorem w

Grazu. Do Berlina został powołany dopiero w 1906 r., gdy jego twórczość filozoficzna już dawno była

skończona. Wyszedł z tych samych założeń, co immanentyści — ze współzależności podmiotu i

przedmiotu — ale doszedł do wprost przeciwnego wyniku: doszedł do realizmu, jak immanentyści do

idealizmu. Był to wszakże nowy realizm, połowiczny, uznający istnienie realnych rzeczy poza jaźnią, ale

nie poza świadomością.

1. Podmiot, wedle Riehia, tak samo nie może służyć za punkt wyjścia filozofii, jak nie mogą służyć

przedmioty: uważanie jaźni za byt pierwotny jest tak samo dogmatyczne, jak uważanie za byt pierwotny

materii. To był błąd Kanta, który go przejął od Kartezjusza.

Więc od czegóż zaczynać? Od świadomości. Nie jest ona identyczna z jaźnią: stanowi całość, w którą

wchodzi zarówno jaźń, jak i świat zewnętrzny; jest jednolitym procesem o dwu obliczach, podmiotowym

i przedmiotowym. Z niej dopiero wyłania się z jednej strony podmiot, a z drugiej przedmiot, mianowicie z

jej składników uczuciowych formuje się podmiot, a z wrażeniowych formują się przedmioty.

2. Łącznik świadomości z przedmiotami stanowią wrażenia. Toteż wychodzić w teorii poznania

należy nie od cogito, lecz od sentio. A gdy tak uczynię, mogę powiedzieć nie tylko sentio ergo sum, lecz

— sentio ergo sum et est. Nie potrzeba rozumowania przyczynowego, by dowodzić istnienia przedmiotów

zewnętrznych („doznaję wrażeń, więc musi istnieć coś, co jest ich przyczyną"), wrażenia same przez się

na nie wskazują, cechą ich bowiem jest przedmiotowość. Wskazują zresztą tylko na istnienie

zewnętrznego świata, nie informując natomiast o jego istocie: toteż mamy poznanie przedmiotów, ale

tylko zjawiskowe.

Poznanie ma również, jak to Riehl przyznawał, czynniki pojęciowe, racjonalne, aprioryczne: są

niezbędne, bo zespalają wrażenia, wprowadzają do nich ład, bez nich świat zewnętrzny byłby chaosem.

Ale wraz z nimi przenika do poznania czynnik subiektywny:

są niezbędne, ale ujemne.

Korelatywność podmiotu i przedmiotu, z której wyszedł Riehl, była istotnym motywem nowego

pozytywizmu. Uważano go za kantystę, jednakże motywy kaniowskie były u niego na drugim planie

wobec pozytywistycznych. Można by nawet korelatywność podmiotu i przedmiotu, realizm, subiektywne

rozumienie czynników pojęciowych wywodzić z Kanta, ale w żadnym razie nie epistemologiczny prymat

wrażeń zmysłowych i przekonanie o bezpośrednim poznaniu rzeczywistości.

103

III. SIMMEL I RELATYWIZM. Georg Simmel (1858 - 1918) był jednym z żywych i

śmiałych umysłów tej epoki, twórczym zwłaszcza na polu filozofii kultury i historii, umiejącym

dobierać niezwykłe tematy i niespodziewane rozwiązania. Był autorem Die Probleme der

Geschichtsphilosophie, 1892, Die Philosophie des Geldes, 1900. Długo był docentem

prywatnym w Berlinie, później profesorem w Strasburgu. Wyszedł z kantyzmu, ale dał mu

całkowicie pozytywistyczną postać.

1. Połączył aprioryzm, który wziął od Kanta, z orientacją biologiczną i socjologiczną, które

wziął z pozytywizmu. Sądził, że żadna świadoma istota nie może bezstronnie patrzeć na świat,

każda przynosi ze sobą swe a priori. Zależy ono od czynników biologicznych, od budowy

psychofizycznej, zwłaszcza od budowy narządów zmysłowych: inny musi być świat dla

człowieka, a inny dla muchy. Obraz świata jest wytworem selekcji wrażeń, a każdy gatunek

przeprowadza selekcję inaczej.

A priori zależy także od warunków społecznych. Dla jednostki nie tylko to jest a priori, co

jest własnością gatunku, ale także to, co jest własnością grupy Społecznej, do której należy. W

umyśle człowieka oprócz składników osobistych są także społeczne, i te właśnie wydają się

obiektywne i konieczne. Prawo logiczne czy nakaz moralny i wszystko w ogóle, czemu

jednostka ma się podporządkowywać, co obiektywne, konieczne, aprioryczne, wszystko to jest

pochodzenia biologicznego albo społecznego, choćby jednostka nie zdawała sobie z tego

sprawy.

A wszystko to nie jest wcale niezmienne: jest uformowane przez dzieje i od nich zależne.

Aprioryzm, którym Kant uzasadniał powszechność, konieczność, bezwzględność w poznaniu,

został przez Simmla i niektórych pokrewnych mu myślicieli zinterpretowany w duchu najdalej

idącego relatywizmu. Bo był to aprioryzm zupełnie inny niż Kaniowski. Zespolenie kantyzmu z

pozytywizmem wypadło ku przewadze pozytywizmu.

2. Odrębnością Simmla było, że aprioryzm przeniósł na historię, zerwawszy z realizmem

historyków, widzących w swej nauce po prostu odzwierciedlenie przeszłości. Tymczasem

historia, zupełnie tak samo jak przyroda, jest subiektywnym, wedle apriorycznych form

powstającym tworem ducha. Jak niegdyś Kant wykazywał czynny udział umysłu ludzkiego w

ujmowaniu przyrody, tak Simmel — w ujmowaniu dziejów. Historyk zna jedynie fragmenty

dziejów, które zespala za pomocą kategorii apriorycznych i z których dopiero tworzy historię; z

chaotycznego materiału zestawia jednolity ciąg rozwojowy. A łudzi się, jeśli sądzi, że jego

wyobrażenia i sądy są obiektywne. Na ogół mówią one więcej o historyku niż o przeszłości. I w

tej dziedzinie Simmel był apriorysią, ale skrajnie relatywistycznym.

Symptomatyczne dla epoki były również jego poglądy na filozofię. Zadania filozofii nie

widział wcale w odtwarzaniu rzeczywistości; to robią nauki szczegółowe. Jej zadanie jest inne:

nie odtwarzanie świata zewnętrznego, lecz wyrażanie wewnętrznego. Filozoficzne teorie są

bezwartościowe jako obraz świata, natomiast są cenne jako obraz filozofa, bo każdy jest

wyrazem pewnego typu ludzkiego.

IV. YAIHINGER I FIKCJONALIZM. Hans Yaihinger (1852. 1933), profesor w Halle,

zawsze prawie uchodził za jednego z czołowych kantystów: zainicjował związek kaniowski i

redagował pismo kaniowskie. Był jednym z największych znawców Kanta. Jego dziełem jest

komentarz do Krytyki czystego rozumu, tak szczegółowy, że uwagi do przedmowy i wstępów

zajęły parę tomów. Dopiero w późnym wieku, po utracie wzroku,

104

ogłosił pracę systematyczną pt. Die Philosophie des Als Ob, 1911, napisaną jeszcze przed 30

laty, w początkowym okresie neokantyzmu i pozytywizmu. A gdy ją ogłosił, okazało się, że ten

słynny kantysta miał w sobie bardzo mało cech Kaniowskich, a bardzo wiele

pozytywistycznych. Odziedziczone po Langem pojęcie fikcji uczynił fundamentem całej

filozofii: dlatego stanowisko jego przyjęto nazywać „fikcjonalizmem". On sam chciał je zwać

„pozytywizmem krytycznym".

1. Fikcją było dla Vaihingera to wszystko w umyśle, co l) nie odpowiada rzeczywistości, a

co mimo to 2) jest życiowo potrzebne. Fikcji jest w nauce i filozofii niezmiernie wiele:

są nimi bez mała wszystkie ogólne pojęcia i teorie, wszystkie sztuczne klasyfikacje i definicje,

wszystkie schematy i modele, wszystkie koncepcje i abstrakcje, wszystkie personifikacje i

hipotezy (jak dusza lub siła), pojęcia matematyki i mechaniki (jak absolutna przestrzeń i czas),

różne pojęcia prawnicze (fictiones iurls), statystyczne (jak pojęcie człowieka przeciętnego),

psychologiczne (koncepcja władz umysłowych), ekonomiczne, etyczne (jak idea wolności),

przyrodnicze (jak atom czy eter), a już zwłaszcza niezliczone pojęcia i teorie filozoficzne. Fikcją

jest oczywiście posąg, o którym pisał Condiiiac, Adama Smitha sprowadzanie wszystkich spraw

ekonomicznych do egoizmu, Benthama wywodzenie wszystkich urządzeń państwowych z

interesu, Galileusza pojęcie izolowanego ciała, Newtona pojęcie sily ciążenia. Platona pojęcie

idei czy Kanta pojęcie rzeczy samej w sobie.

Niektóre z nich nie tylko nie odpowiadają rzeczywistości, ale nawet nie mogą jej od-

powiadać, są bowiem w sobie sprzeczne. Takie są np. nieskończoność, samoistna materia,

absolut, atom, absolutny czas czy przestrzeń, punkt bez rozciągłości, linia bez grubości:

te fikcje sprzeczne Vaihinger uważał za fikcje w ściślejszym słowa znaczeniu.

Fikcje, nie będąc realne, są jednak celowe, użyteczne, potrzebne. Choć wiemy, że to tylko

fikcje, obejść się bez nich nie możemy. Ale nawet najbardziej użyteczne nie są wieczne.

Wszystkie są tymczasowe: gdy przestają spełniać swe zadania, zostają odrzucone. Wyższość

jednych nad drugimi jest względna: teoria Kopernika nie jest prawdziwsza od teorii

Ptolemeusza, jest tylko nowsza i lepsza. Vaihinger doszedł do relatywizmu nie mniejszego niż

Mach czySimmel.

2. Nasza prawda i rzeczywistość są przepełnione fikcjami. Są więc względne, a nawet

przesycone fałszem. „Co zwykle zwiemy prawdą, mianowicie świat wyobrażeń zgodny ze

światem zewnętrznym, jest tylko celowym błędem". „Cale ujęcie tego, co postrzegamy, jest

subiektywne; to, co subiektywne, jest fikcyjne; co fikcyjne, jest nieprawdziwe, a co

nieprawdziwe, jest błędem". „Granica między prawdą a fałszem jest płynna".

To, co nazywamy rzeczywistością, jest pełne fikcyj: naprawdę nie mogłoby istnieć, gdyż

jest sprzeczne. Cóż więc zostaje, gdy wyeliminuje fikcje? Nic, tylko wrażenia. Vaihinger był w

tym zgodny z Machem i Avenariusem.

Jakież jest więc zadanie poznania wobec rzeczywistości? Odtwarzanie jej? Nie, bo czymże

by było? Tylko ponownym przeżywaniem. Rozumienie jej ? Nie. „Chcieć zrozumieć Świat jest

nie tylko niewykonalne, ale i bezsensowne". Wszelkie w ogóle zadanie ściśle teoretyczne,

poznawcze jest niewykonalne. Pozostaje tylko praktyczne. Uzupełniając fikcjonalizm przez

praktycyzm, Vaihinger twierdził, że zadanie nauki jest wyłącznie praktyczne. Chodzi tylko o to,

by umożliwiła życie i działanie. Dokładniej mówiąc, chodzi o* przewidywanie wrażeń

późniejszych i organizowanie życia według nich. Chcieć zaś ód, poznania czegoś więcej, chcieć

odnaleźć przyczynę czy istotę rzeczywistości — to prowadzi tylko do bezużytecznych

rozważań nad bezsensownymi pytaniami.

105

W dążeniach swych Vaihinger nie był odosobniony. Gdy w osiemdziesiątych latach

formował swe myśli, wielu ludzi myślało podobnie jak on. Avenarius miał od 1876 r.

biologiczną koncepcję poznania — jako funkcji życiowej; Peirce trafił od 1878 r. na pragma-

tystyczną teorię poznania; w tym samym czasie Wundt uformował woluntarystyczne

pojmowanie człowieka, a i Nietzsche koncepcję prawd jako potrzebnych fałszów.

Teoria fikcjonalizmu, gdy została ogłoszona już w XX wieku, wywołała wrażenie. Pa-

radoksalnie, skrajnie, efektownie rozwinęła motyw tkwiący w pozytywizmie. Szkoły nie

stworzyła, ale stała się składnikiem wielu doktryn filozoficznych.

V. HANS CORNELIUS (1863- 1947) pogłębił i zsyntetyzował pozytywizm w jego

idealistycznej odmianie, korzystając zarazem z pewnych motywów kantyzmu. Czynny

początkowo tylko jako prywatny uczony, wykładał później w uniwersytetach w Monachium i

Frankfurcie. Postawił sobie za zadanie zanalizować wiedzę bezpośrednią, wolną od znaków i

symboli. Składa się ona tylko ze spostrzeżeń, ale zespolonych, stanowiących strumień

świadomości. Związek ich traktował jako „transcendentalną prawidłowość"; jest on

ostatecznym, do niczego nie sprowadzalnym faktem, tak jak i same bezpośrednie dane. Teza, że

związek elementów świadomości jest równie pierwotny jak same elementy, była kaniowskim

motywem w pozytywizmie Corneliusa. Tylko spostrzeżenia i ich związek są dane bszpośrednio,

a nie jest dana jaźń i nie są dane rzeczy zewnętrzne:

to już wszystko dziedzina wnioskowania. W tym Cornelius zachował stanowisko Hume'a.

Natomiast usiłował uwolnić pozytywizm od przyjmowanego przez Hume'a dualizmu.

Uogólnione indukcyjne prawdy faktyczne (np. że złoto jest różne od srebra) są nie mniej pewne

niż prawdy analityczne (np. że dwa razy dwa jest cztery), nie mówiąc o tym, że nie są dla nauki

mniej ważne.

Cornelius był młodszy i dłużej czynny od innych pozytywistów „drugiego pozytywizmu",

spod znaku Avenariusa i Macha. I pod pewnymi względami stanowił już łącznik pomiędzy nim

a pozytywizmem „trzecim", spod znaku Koła Wiedeńskiego, jaki uformował się w XX w.

STOSUNEK DO MATERIALIZMU. Stosunek nowej teorii poznania do dawnych

poglądów filozoficznych był negatywny. Przede wszystkim do metafizyki spekulatywnej,

idealistycznej. Ale tak samo do materializmu: i na niego patrzano jak na metafizykę. Pierwsze i

najsilniejsze uderzenia w materializm wyszły w Niemczech od filozofa Langego (1866) i

przyrodnika Du Bois-Reymonda (1872). Przyrodnik zarzucał materialistom, że świadomość

wyprowadzają z materii, choć stosunek materii i świadomości jest nie do pojęcia. Filozof zaś

zarzucał im, że świadomość wyprowadzają z materii, a tymczasem teoria poznania uczy, że

właśnie odwrotnie: pojęcie materii jest czystym tworem umysłu. Filozofowie immanentyści

pisali, że „materializm przyrodników to największy wróg". Filozofujący przyrodnicy — jak

Helmholtz, potem Mach czy Verworn — stwierdzali pod wpływem rozważań

epistemologicznych, że świat materialny znamy tylko jako treść naszej świadomości. W ćwierć

wieku po oświadczeniu Du Bois-Reymonda, na zjeździe przyrodników w Lubece 1895 r.,

chemik Ostwald oświadczył znów, że materializm został przezwyciężony przez samą naukę.

A podobny stosunek do materializmu objawiał się też w Anglii, i również nie tylko

106

wśród filozofów, ale i wśród uczonych. Fizyk Tyndall w słynnym przemówieniu w Belfast w 1874 r.

mówił, że „w imię ewolucji trzeba przekształcić pojęcie materii, będące jeszcze wymysłem Demokryta".

A fizjolog Huxley pisał, że materializm przekracza swe kompetencje, gdyż jest tylko hipotezą, a chce być

prawdą filozoficzną: materia jest naprawdę tylko nazwą dla pewnych stanów świadomości.

Jednakże materializm nie zamilkł, a nawet zaczął powoływać się na nowe argumenty, czerpane ze

świeżych zdobyczy nauki: z zasady zachowania energii i ewolucji gatunków. Słynny zoolog z Jeny E.

Haeckel odnowił go pod koniec stulecia pod nazwą „monizmu", zespoliwszy z ewolucjonizmem. Książce

swej dał tytuł Zagadki świata (Weltriitsel, 1900), zawierający aluzję do agnostycyzmu Du Bois-

Reymonda. Wywodził, że świat nie ma zagadek, gdyż monizm wszystkie rozwiązuje. Trzeba tylko

szeroko ująć pojęcie materii, trzeba jej przypisać wrażliwość i wolę. Mieszając siły z aktami woli, pisał

już przedtem (w 1876 r.), że atomy mają w sobie siły, więc są uduchowione, i bez „duszy atomu" niepo-

dobna wyjaśnić najzwyklejszych nawet zjawisk chemii.

Opozycja przeciw niemu była powszechna. Przede wszystkim wśród teoretyków poznania, którzy

traktowali Haeckla jako zupełnie anachronicznego myśliciela. Ale także w łonie samych przyrodników.

Rosyjski fizyk Chwolson mówił, że Haeckel grzeszy przeciw „dwunastemu przykazaniu": pisze o tym,

czego nie rozumie. Energetyzm, szerzony przez wybitnego lipskiego chemika W. Ostwalda (od 1888,

szczególniej w Uberwindung des naturwissenschaftllchen Materialismus, 1895), twierdził, że — wbrew

materializmowi — dla nowego przyrodoznawstwa podstawowym pojęciem przestała być materia, jest

nim energia: można za jej pomocą wytłumaczyć wszystkie zjawiska, pojęcie materii staje się zbędne. O

świecie wiemy tylko za sprawą zmysłów, a te informują nas nie o materii, lecz o energii: działają wtedy,

gdy zachodzi zmiana w napięciu energii. Energetyzm zresztą nie zadowolił i nie mógł zadowolić

teoretyków poznania, bo świadomość traktował tak samo jak materię: jako postać energii. I ostatecznie

wracały w nim te same trudności, co w materializmie.

Protesty filozofów i uczonych nie odebrały Haecklowi szerokiego powodzenia. Jego Zagadki świata

miały w ciągu dziesięciu lat kilkanaście wydań i kilkanaście przekładów na obce języki. Pod patronatem

Haeckla powstał Związek Monistów (Monistenbund). Powstał dopiero w 1906 r.: jak to się nieraz dzieje,

doktryna filozoficzna została spopularyzowana wtedy, gdy filozofia już ją porzuciła. Gdy w r. 1911

Związek odbywał swój pierwszy kongres, miał już 358 oddziałów. Zgromadził sporo uczonych,

natomiast bardzo mało .filozofów. Hasłem jego był „przyrodniczy monizm", uznający tylko byt

przyrodniczy, doczesny, walczył zaś z dualizmem, postawą religijną, z wiarą w siły nadprzyrodzone.

Przekonanie o odrębności nauk humanistycznych od przyrodniczych, które w tym czasie właśnie zaczęło

się formować, moniści mieli za anachronizm, pozostałość z czasów, gdy nauki humanistyczne nie dorosły

jeszcze do naukowego traktowania. A jedność nauk uzasadniali naiwnie tym, że wszystkie są konstrukcją

mózgu ludzkiego. — Związek Monistów wywołał od razu reakcję, jako przeciwwaga powstał Związek

Keplerowski (Keplerbund) o wprost przeciwnej tendencji.

DWA UJŚCIA: MATERIALISTYCZNE I IDEALISTYCZNE. Filozofowie i przyrodnicy ściślej

zajmujący się filozofią — od Helmholtza do Macha — nie mieli do ma-

107

terializmu sympatii, przeciwnie, uważali go za stanowisko przestarzałe, pozostałość nie1

rozwiniętej myśli. Natomiast wśród zwykłych, nie filozofujących przyrodników większość

bodaj zajmowała stanowisko materialistyczne. Niekoniecznie tylko w tak dogmatycznej,

naiwnej a agresywnej postaci, jak Haeckel. Większość przyrodników filozofom nie ufała, nawet

takim, co wyszli z przyrodoznawstwa, jak Mach. Helmholtz czy Mach byli na wpół filozofami,

natomiast przeciętny przyrodnik tych czasów wystrzegał się właśnie filozofii:

było to naturalne w dobie scjentyzmu, kultu nauk szczegółowych. I przeciętny przyrodnik był

przeważnie materialistą. Ale materialistą w dawniejszym znaczeniu; nowszego, dialektycznego

materializmu, wówczas właśnie rozwijanego przez Marksa i Engelsa, nie znali jeszcze i nie

uwzględniali przeciętni przyrodnicy-materialiści tych lat, tak samo jak go nie znali i nie

uwzględniali przeciętni przeciwnicy materializmu.

Ale było to tylko jedno z ujść epoki; drugie, zwłaszcza dla filozofów, było wprost przeciwne:

był nim subiektywny idealizm. I epoka dzieliła się między ekstremistów:

między materialistów a subiektywnych idealistów. Dla tych ostatnich to, co nazywamy

światem, było tylko wyobrażeniem, treścią naszej świadomości; to był dla nich ostateczny

wynik nauki i filozofii. Porównawczo trzeba stwierdzić, że nigdy przedtem ani potem nie

bywało tylu subiektywnych idealistów. A poniekąd wspólny z nimi front zajmowali tak liczni

naówczas (pod wpływem Kanta, tak samo jak Spencera) realiści-agnostycy:

dla nich istniała wprawdzie rzeczywistość od człowieka niezależna, ale była mu niedostępna. Z

ich rozważań również wypadało, że człowiek żyje wśród swoich wyobrażeń, nigdy poza nie nie

wychodzi. Pogląd ten nie tylko był głoszony, ale uchodził za wielką. zdobycz epoki, za wyraz

osiągniętej nareszcie krytycznej postawy. I w tym sensie można ten okres myśli określać jako

idealistyczny — tak samo zresztą, jak na podstawie innych faktów można go określać jako

materialistyczny. Epoka miała ujście w stanowiskach skrajnych i wzajem biegunowo

przeciwnych. A jednak te przeciwne stanowiska miały pewną wspólność: oba były

monistyczne, wrogie wobec dualizmu. To była cecha epoki.

STOSUNEK DO MECHANISTYCZNEGO POJMOWANIA ŚWIATA. Pojmowanie to»

rozwijające się od trzech stuleci, uczyniło w przyrodoznawstwie XIX wieku szczególnie

wielkie postępy; uważane było za ostatnie słowo nauki. A także filozofii: wytworzyło się,

zwłaszcza wśród filozofujących przyrodników, przekonanie, że odkrywa ono prawdziwą naturę

rzeczy, że, jak to sformułował jeszcze w 1897 r. fizyk Boltzmann. „mechanika jest obrazem

rzeczywistości". ;.'

Kantyści skłonni byli nawet uznać, że nauka musi mieć postać mechanistyczną, jako

odpowiadającą apriorycznym formom poznania; jednakże zastrzegali, że nie przesądza to nic o

samej rzeczywistości: w niej mogą rządzić inne prawa niż mechaniczne.

Radykalniej występowali przeciw mechanistycznemu poglądowi pozytywiści, zwłaszcza

Mach, a za nim Pearson, Yaihinger i inni. Jądro tego poglądu polega, jak pisał Mach, na tym, że

wszystkie wrażenia, jakich doznajemy ze świata, zastępuje przez dotykowe:

jest to ujęcie ekonomiczne, skrótowe i dla nauki raczej odpowiednie, ale nie może mieć

pretensji do odtwarzania rzeczywistości. Mechanistyczne rozumienie zjawisk wiązało się z ich

rozumieniem atomistycznym, gdy zaś pozytywiści podali w wątpliwość atonus-tyczne

rozumienie zjawisk (sądząc, że pojęcie atomu ma znaczenie tylko instrumentalne),

108

to tym bardziej podważyli ich rozumienie mechanistyczne. Jeśli ma być czymś więcej niż

zabiegiem metodologicznym, to jest metafizyką; jeśli ma pretensję, aby być obrazem

rzeczywistości, to jest równie nieuzasadnione jak niepotrzebne.

OPOZYCJA. Kantyzm, będący w końcu XIX wieku poglądem umiarkowanych kół

filozoficznych środkowej Europy, cieszył się opinią poglądu naukowego i krytycznego.

Natomiast empiriokrytycyzm i pokrewne mu poglądy na poznanie i naukę, stanowiące lewe

skrzydło ówczesnej teorii poznania, spotykały się z wieloraką opozycją. Opozycja ta,

wychodząca zarówno od kantystów, jak od wielu przyrodników, nie mówiąc o pozostałych

jeszcze przedstawicielach konserwatywnej filozofii, zarzucała im, że nadmiernie upraszczają

naukę, że ją niesłusznie relatywizują i śubiektywizują, pomijając tkwiące w niej pierwiastki

stałe i obiektywne. Najostrzejszy sprzeciw wobec poglądów Avenariusa i Macha wyszedł z

obozu materializmu dialektycznego; znalazł wyraz w fundamentalnej książce Lenina, która

uwydatniła wszystkie słabe strony empiriokrytycyzmu i machizmu. Wyszła ona już w XX

wieku, w r. 1909.

Na ogół jednak w XX w. sprzeciw się zmniejszył: zaczęto się przyzwyczajać do pozy-

tywistycznych skrajności. Sytuacja się odwróciła: pozytywiści zachowali pewną przynajmniej

ilość zwolenników, natomiast panujący do niedawna kantyzm utracił ich prawie zupełnie.

Nowe prądy — realizm, fenomenologia, intuicjonizm — nie dały się uzgodnić z jego

aprioryzmem, subiektywizmem, racjonalizmem.

Ale zaszła rzecz szczególna: pozytywizm zdawał się w swych początkach stanowić credo

przyrodników wbrew filozofom; tymczasem w XX wieku część filozofów przystąpiła do niego,

podczas gdy przyrodnicy zaczęli się odeń odżegnywać. Było to w związku z nowymi

odkryciami fizyki. W 1936 r. na zjeździe Filozofii Naukowej Niels Bohr twierdził, że Mach

wyrządził szkodę nauce przez walkę z atomistyką, prowadzoną z pobudek antymetafizycznych.

ROZWÓJ. W ostatniej tercji XIX w. dociekania epistemologiczne były nadzwyczaj

intensywne i nowe pomysły na tym polu powstawały w szybkim tempie. Rozwój szedł w dwu

kierunkach:

1. Prąd panujący robił stopniowo ustępstwa na rzecz opozycji, kantyzm na rzecz po-

zytywizmUi Bronił nadal intelektualnych czynników poznania, ale rezygnował z ich charakteru

naprawdę apriorycznego, a nadawał im charakter hipotetyczny, traktował jako uwarunkowane

subiektywnie, biologicznie czy socjologicznie. Charakterystyczna jest przemiana W poglądach

samego Helmholtza: pierwotnie twierdził, że prawo przyczynowości Jeft a priori, że dowód

nań nie jest potrzebny ani możliwy, bo je doświadczenie od po-ciifttku zakłada, prawo to zaś

gwarantuje dalej realność zewnętrznego świata, gdyż z wra-teń możemy wnioskować o ich

obiektywnej przyczynie. Tymczasem później (jak to okazały ogłoszone po jego śmierci notaty)

doszedł do przekonania, że prawidłowość przyrody, (lałość występujących w niej związków

przyczynowych jest jednak tylko — hipotetyczna.

2. Drugi kieruttók rozwoju kantyzmu był raczej odwrotny: szedł od psychologicznego (to

epistemologicznego rozumienia czynników apriorycznych poznania. Przez to traciły 6t»

charakter aubiektywny i otwierała się droga do nowej metafizyki. Wyrazem tego roiswoju była

przede wszystkim szkoła marburska.

109

METAFIZYKA W DOBIE POZYTYWIZMU

Potrzeba stworzenia poglądu na świat i poznania istoty bytu nie ustała nawet w mini-

malistycznej epoce. I ta epoka też miała swych metafizyków. Ale nawet metafizyka musiała

być wówczas oparta na doświadczeniu i naukach szczegółowych, mogła być tylko ich

przedłużeniem i zakończeniem. Jako przykłady takiej metafizyki służyć mogą Wundt w

Niemczech i Renouvier we Francji.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]