Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Tatarkiewicz_-_Historia_Filozofii_3.doc
Скачиваний:
3
Добавлен:
18.08.2019
Размер:
4.01 Mб
Скачать

III. Behawioryzm

Inny prąd w psychologii, zwany behawioryzmem, twór Ameryki, jeszcze dalej odszedł od jej systemu

tradycyjnego. A odszedł w zupełnie innym kierunku: wyróżniał się nie tyle tym, co do tego systemu

dodał, ile tym, co mu ujął; wystąpił mianowicie z paradoksalną tezą, że z psychologii usunąć należy

pojęcie — świadomości.

19—Historia filozofii t. III

289

INICJATOREM tego prądu był John B. Watson (1878 - 1958). Zaledwie ukończywszy uniwersytet

(w Chicago), zosta} w 1904 r. profesorem (w John Hopkins University). Zaczął od psychologii zwierząt i

na niej chciał potem wzorować psychologię ludzi: to była droga do behawioryzmu. Watson podaje sam, że

myśl o tym nowym rozumieniu psychologii powziął już w 1903 r. i przedstawił ją najpierw w odczycie w

Yale w 1908 r., ale wtedy nie znalazł jeszcze oddźwięku. Obszernie wyłożył rzecz po raz pierwszy w

1914 r., a potem w 1919 r. (Psychology from the Standpoint o f t hę Behaviorisl) i w 1925 r.

(Belia\'iorism), Pisał z temperamentem, bezwzględnie potępiając wszystko, co było w psychologii przed

nim. Rozumował naiwnie i prymitywnie, bez subtelnych odcieni, do których przyzwyczaiła nowsza

psychologia: niemniej swój cel osiągnął, poruszył świat naukowy. Od 1920 r. zarzucił teorię i zajmował

się psychologią stosowaną. Później dla powodów osobistych musiał opuścić stanowisko akademickie i

wtedy poświęcił się praktycznej psychologii reklamy. Behawiorystów było już wówczas w Ameryce

bardzo wielu, zajmowali katedry w wielu uniwersytetach i nie brakło psychologów rozwijających myśl

rzuconą przez Wat-sona. Wśród nich czołowe miejsce zajął W. S. Hunter (ur. 1899) z Ciark University, a

potem Brown University.

Watson podkreślał, że psychologia jego jest przeciwieństwem tradycyjnej: ma podstawy w

przyrodoznawstwie, a tamta, ze swym dualizmem — w teologicznym mistycyzmie. Wiedział, że przejście

na nowe stanowisko stanowi ciężką decyzję, ale sądził, że jest dla psychologii nieuniknione, że nie można

inaczej uczynić jej nauką.

POPRZEDNICY. Behawiorystów, czyli uczonych chcących uprawiać psychologię człowieka bez

posługiwania się pojęciem świadomości, przed Watsonem nie było: natomiast niemało było takich, co

kierunek ten przygotowali.

1. PSYCHOLOGIA BEZ DUSZY. Już dawno — po raz pierwszy bodaj u L. Vivesa w XVI w.— pojawił się

dezyderat, by psychologię uprawiać „bez duszy". Bo dusza jest hipotezą, jak chcieli jedni, czy też wręcz

fikcją, jak chcieli inni; tak czy inaczej nie ma dla niej miejsca w nauce empirycznej. Faktami są dla

psychologii jedynie stany świadomości: nimi też jednymi powinna się zajmować. Wiek XIX zrealizował

ten dezyderat: nowa psychologia eksperymentalna i fizjologiczna zajmowała się już tylko „zjawiskami

świadomości", a nie duszą, była „psychologią bez duszy".

Zdawało się, że jej stanowisko było już prawdziwie empiryczne i naukowo bez zarzutu;

tymczasem behawioryzm zakwestionował to. „Świadomość" — pisał Watson — „jest tylko innym

wyrazem dla dawniejszej nazwy «dusza»". „Cały postęp Wundta i jego szkoły polegał jedynie na tym, że

wyraz «dusza» zastąpili przez «świadomość»". l domagał się, by świadomość tak samo była usunięta z

nauki, jak została usunięta poprzednio dusza.

2. PSYCHOLOGIA ZWIERZĄT, a także psychologia niemowląt były wzorem dla beha-wiorystów: one z

natury rzeczy musiały się obywać bez introspekcji i analizy stanów świadomości. Odwoływały się

natomiast do doświadczenia zewnętrznego, do faktów, które zewnętrzny obserwator mógł sprawdzić. Była

to właściwość metodycznie cenna i behawioryzm pragnął ją nadać także psychologii ludzi. Watson pisał,

że impuls dali mu psychologowie zwierząt, Lioyd Morgan, a zwłaszcza Thorndike. Naprawdę jeszcze

bliżsi byli mu inni: J. Loeb i „obiektywiści" niemieccy.

W psychologii zwierząt należy odróżniać dwa kierunki: z natury rzeczy nie odwołuje

290

się ona nigdy do introspekcji. ale na ogól nie zaprzecza też. że wyższe zwierzęta maią świadomość: jest to

kierunek przeważający. Wystąpiła jednakże kofo 1900 r. grupa psychologów, którzy zwierzętom

odmawiali świadomości, traktowali je jako rodzaj mas/yn. automatów. Starali się wykazać, że nawet

najbardziej złożone czynności u pszc/ół czy mrówek są czysto automatyczne: można je wytłumaczyć me

zakładając, że są wykonywane ze świadomością. Takie było stanowisko J, Loeba w Ameryce i

niemieckich ..obiekty -wistów", A. Bethego i J. v. Ljexkulla. Gdy Locb w ISSS r. zastosował do zwierząt

pojęcie ..tropizmu". używane dotąd tylko przez botaników dla tłumaczenia ruchów roślin, uwarun-

kowanych mechanicznie czy chemicznie, to zrobił najważniejszy krok w kierunku beha-wioryzmu.

Jednakże daleko było jeszcze od twierdzenia, że zwierzęta nie mają świadomości. do twierdzenia, że nie

ma jej człowiek: bo świadomość zwierząt jest istotnie tylko hipotezą. a świadomość człowieka uchodzi

od Kartezjusza za najpewniejszy z faktów.

W Stanach Zjednoczonych od początku stulecia psychologia zwierząt była uprawiana / zapałem,

jednakże na ogól nie w duchu Loeba; większość tłumac/yta zachowanie się zwierząt jako wynik

świadomości i dokonywania prób. nie przyjmując zarzutu Locha. że tłumaczenie takie jest

antr.opomorHcznc. Spór ten między psychologami zwierzał wystąpił z całą ostrością na

Międzynarodowym Kongresie Psychologicznym w 1909 r v. Genewie. W niewiele lat później Watson

przeniósł go do ps\chologii ludzkiej.

Dodać należy, że obserwacją zewnętrzną obok introspekcji posługiwała się już w pewnei mierze

dawniejsza psychologia eksperymentalna. Posługiwał się nią nawet Wundt i jego s/koła, a tym bardziej

późniejsi psychologowie. McDougall już w 1904 r. określał psychologię jako naukę o ..postępowaniu

żywych i'lol". Jeden z przedstawicieli amerykańskiego funkcjonalizmu pisał jeszcze przed Watsonem. że

większa część prac badawczych dokonywanych w jego pracowni ..jest równie prawie niezależna od

introspekcji. jak prace fizykalne lub zoologiczne", ale nie myślał wyciągać z tego tak radykalnych

wniosków, jak Watson. Przede wszystkim zaś James. który wyprzedził bez. mata wszystkie nowe prądy

\\ psychologii, wyprzedził także behawioryzm. i to w najskrajniejszej jego lezie: jedna z. jego rozpraw

nosiła tytuł <"^r x\\'i(ui<)inos('' i. sfn icji. •'.' Jednakże James z pomysłu lego konsc-kwencyj nie

wyciągnął, został przy psychologii introspekcyjnej.

3. l-li.o/.olown: ro/ynwiści i MATCRIALIŚCI. Przesłanki .behawioryz.mu sformułował blisko sio lat

wcześnie] twórca pozytywizmu. Comte: zaprzeczył mianowicie możliwości introspekcji. sądził, że nic

można być jednocześnie podmiotem i przedmiotem doświadczenia. Z niemożliwości naukowego

obserwowania zjawisk świadomości wyciągnął wniosek: że psychologia nie jest i nic może być nauką.

Behawioryści wyciągnęli inny wniosek /e psychologia może być i będzie nauką, jeśli obejdzie się bez

obserwowania zjawisk świadomości, jeśli zmieni przedmiot swych badań.

Behawioryści nie ograniczali się do twierdzenia, że przedmiotem psychologii jest zewnętrznie

obserwowane zachowanie się człowieka, twierdzili także, że zachowanie to jesi czystym mechanizmem, l

w tym twierdzeniu mieli poprzedników wśród filozofów, mianowicie wśród materialistów: tego zdania

był przede wszystkim w XVIII w. La Meltric w swym C:lo\\'ii.'ku-nias:ynk'.

4. BK'IIIIRI:W. PAWŁÓW i REAKCJI-. WARUNKOWI:. Najistotniejszą pomoc otrzyma! behawioryzm od

fizjologów rosyjskich. Bechterewa i zwłaszcza Pawiowa. Usunęli oni zasadniczą przeszkodę stojącą mu

na drodze. Przeszkoda ta polegała na tym: reakcje' fizyczne są stale, a reakcje psychiczne właśnie

zmienne, ta sama jednostka na te sann.'

19' _H;(

podniety reaguje w różnych czasach różnie. Wzgląd ten1 nie pozwalał reakcji psychicznych sprowadzać do

fizycznych, kazał przyjmować, że są od nich odrębne i niezależne.

Ale oto Pawłów wykazał, że nie wszystkie reakcje fizyczne organizmów są stałe. Dowiódł, /e są dwa

rodzaje reakcyj: stałe oraz niestałe, czyli „warunkowe", nabyte, wyuczone, wytwarzające się tylko w

miarę zdobywania przez jednostkę pewnych doświadczeń.

Miska z jadłem wywołuje u psa ślinienie: to reakcja stała. Jeśli jednak jednocześnie /. pokazywaniem

tej miski uderzać przez czas jakiś w gong, to i dźwięk gongu zacznie wywoływać ślinienie; przedtem nie

wywoływał, a teraz będzie wywoływać: to już reakcja „warunkowa". Reakcji takich żywe istoty posiadają

wiele; powstają w miarę doświadczeń, a potem mogą zanikać, jeśli doświadczenia te nie będą wznawiane.

Tłumaczy to, dlaczego reakcje istot żywych są tak różnorodne, mimo że są natury czysto fizycznej. Są

bowiem zależne od warunków, w jakich powstały — i dlatego każdy bodziec ostatecznie może wywołać

każdą reakcję. Te zmienne reakcje wydają się być wynikiem namysłu i wyboru, a tymczasem są

automatyczne. Tak jest u psów i innych zwierząt, a tym bardziej u ludzi, mających wszak bardziej

skomplikowane mózgi, reagujących szybciej i wraźliwiej i przeto mających więcej jeszcze możliwości

„uwarunkowywania", zmieniania reakcyj.

l. P. Pawłów (1849- 1936) odkrył tzw. przez siebie „odruchy warunkowe" około 1905 r. Jego

Wyklculy o czynnościach mózgu zostały ogłoszone w 1907 r., a od 1913 r. były tłumaczone na języki obce.

Od tej pory idee Pawłowa zyskały światową sławę. Watson znał je od r. 1914.

POGLĄDY, l. PSYCHOLOGIA BEZ INTROSPEKCJI. Świadomość, którą chciała się zajmować psychologia,

nie może być — tak twierdzili behawioryści — przedmiotem nauki. Dlaczego? Dawali przede wszystkim

racje metodologiczne. Oto nie może być nauki tam, gdzie nie można sprawdzać wypowiadanych

twierdzeń: można zaś sprawdzać jedy.nie twierdzenia o ciałach fizycznych, nigdy zaś o stanach

świadomości. Te są bowiem prywatną własnością każdej istoty z osobna i innym nie są dostępne. Co

przeżywam — to wiem tylko ja jeden, nikt więcej: nikt tego zweryfikować nie może, nie daje to więc

podstaw do twierdzeń naukowych. Wedle behawiorystów, psychologia introspekcyjna była oparta na

błędzie metodologicznym, miała podstawy nienaukowe. Stany świadomości — pisał Watson — nie mogą

być obiektywnie sprawdzane, zupełnie tak samo jak tzw. zjawiska spirytystyczne: przeto nie mogą być

materiałem dla nauki. Metoda introspekcyjna była błędem — a tymczasem cała psychologia człowieka

dotąd się nią posługiwała. Między dotychczasową psychologią introspekcyjna a swym nowym

rozumieniem psychologii behawioryści widzieli największe przeciwieństwo, jakie zna historia tej nauki.

Z tych przesłanek metodologicznych wynikało, że introspekcja nie może być metodą nauki, a

świadomość nie może być jej przedmiotem, l niektórzy spośród psychologów nazywających siebie

behawiorystami na tym stanęli: stanowisko takie w psychologii było nowe, ale nowość była natury

metodycznej, raczej technicznej, nie sięgała filozofii. Natomiast inni, zwłaszcza sam Watson, poszli

znacznie dalej: od nieufności do introspekcji przeszli do zaprzeczenia jej możliwości. Twierdzili, że całe

doświadczenie jest doświadczeniem zewnętrznym, że nie ma doświadczenia wewnętrznego, za pomocą

którego moglibyśmy coś wiedzieć bezpośrednio o swej świadomości;

wiemy przez doświadczenie tylko o własnościach bodźców, a jeśli twierdzimy coś o sobie, o swej

świadomości, to nie na podstawie doświadczenia.

292

2. PSYCHOLOGIA BEZ POJĘCIA ŚWIADOMOŚCI. Od twierdzenia, że świadomość nie może być

przedmiotem badań naukowych, behawioryści przeszli do tezy bardziej radykalnej:

twierdzili, że świadomość nie ma dla życia znaczenia, nie ma wpływu na zachowanie się człowieka. Jest

tylko dodatkiem do procesów fizycznych, dokonujących się w organizmie; na procesy te nie wpływa, jest

ich skutkiem, nigdy przyczyną: jest ubocznym procesem życia (jego „epifenomenem", jak mówiono w

XIX w.), którego usunięcie nic by w strukturze życia nie zmieniło.

Behawioryści poszli nawet jeszcze dalej. Od twierdzenia, że świadomość jest pojęciem niejasnym,

przeszli do twierdzenia, że świadomości nie ma: pojęcie świadomości było dla nich nie tylko pojęciem

nienaukowym, ale wręcz pustym, które nic nie oznacza: „Wiara w istnienie świadomości" — pisał Watson

— „pochodzi z przedwiecznych czasów przesądu i magii". Puste są również wszystkie pojęcia bardziej

szczegółowe, mające oznaczać postacie świadomości, jak „postrzeżenie", „wyobrażenie", „wola" czy

„uwaga". „Doprawdy nie wiem" — pisał Watson — „co one mają znaczyć, i nie sądzę, by ktokolwiek

mógł ich z sensem używać". Mówimy wprawdzie, że „postrzegamy", „myślimy", „uważamy", ale są to

słowa, za którymi żadna rzeczywistość nie stoi.

Był to największy z paradoksów, twierdzenie, jeśli je brać dosłownie, niezrozumiałe, zwłaszcza dla

ludzi wychowanych na filozofii nowożytnej, na Kartezjańskim cogifo, i przekonanych, że nic właśnie nie

jest pewniejsze niż to, że „myślimy". To jest właśnie oczywiste i trudno przypuszczać, by Watson chciał

zaprzeczać oczywistości: paradoksalność jego tezy leży bodaj raczej w słowach niż w myśli, którą można

interpretować w sposób zupełnie zrozumiały. Mianowicie: Watson przez „świadomość" rozumiał duszę,

czyli nie same zjawiska świadomości, lecz ich substancjalną przyczynę.

A jest inna jeszcze interpretacja, przy której radykalna teza Watsona, że „świadomość nie istnieje",

staje się zrozumiała: że to, co nazywamy „świadomością", nie ma w sobie nic odrębnego, samodzielnego,

czynnego, że jest tylko odzwierciedleniem przez organizm przedmiotów otoczenia, że je odzwierciedla

takimi, jakie są, nic do nich nie dodając. W tym tedy sensie teza, że „nie ma świadomości", znaczy tylko

tyle: że świadomość nie jest odrębna, że jest tylko powtórzeniem tego, co jest w świecie fizycznym. Tak

interpretowana teza behawioryzmu byłaby tylko bardzo jaskrawym wyrazem realistycznej koncepcji

poznania, niewątpliwie charakterystycznej dla dużego odłamu współczesnej myśli.

Watson i inni behawioryści nie zdecydowali się właściwie na żadną wyraźną interpretację,

dokładnymi analizami pojęciowymi mało się zajmowali: obok siebie, promiscm\ wypowiadali tezy skrajne

i umiarkowane, metodologiczne i metafizyczne.

Tak czy inaczej tezą ich było: zerwać (to mąkę ci clear brecik) w psychologii z pojęciem

świadomości. I zaczęli budować psychologię, wcale o świadomości nie wspominając.

3. PSYCHOLOGIA JAKO NAUKA o ZACHOWANIU SIĘ. Cóż więc jest przedmiotem psychologii, jeśli nie jest

nim świadomość? Nowa teoria odpowiada: wyłącznie tylko zachowanie się jednostek. To już nie jest

fikcja i może być obserwowane, naukowo badane. Od angielskiego wyrazu behaviour — „zachowanie

się", wzięła też ta teoria psychologiczna swą nazwę. Zagadnienie psychologii sprowadzała do tego

jednego: jeśli dana jest sytuacja., to jak się w niej jednostka zachowa? I odwrotnie: jeśli jednostka w dany

sposób się zachowuje, to jaka sytuacja to spowodowała? Inaczej mówiąc: jaką reakcję wywołują dane

podniety i jakie podniety wywołują daną reakcję?

293

Ta nowa psychologia rozumiała „zachowanie się" bardzo szeroko. Zaliczała do niego mianowicie

wszelkie czynności fizyczne jednostki: zarówno te, które możemy widzieć, jak także i te, których

normalnie nie widzimy, np. wydzielanie gruczołów, dokonujące się wewnątrz organizmu; zaliczała do

niego czynności bierne i proste, jak spanie, a także aktywne i złożone, jak pisanie książek i przemowy

publiczne. W znacznej części są to czynności po prostu fizjologiczne. Watson twierdził, że nie sprowadza

psychologii do Fizjologii, jednakże różnica między nimi była w jego ujęciu ledwo uchwytna: miała

polegać na tym, że fizjologia zajmuje się funkcjonowaniem poszczególnych narządów, a psychologia -

całego organizmu. W każdym zaś razie psychologia behawiorystów przestała być tym. co się zwykle

nazywa „psychologią". A Hunter twierdził nawet, że nazwa ta przestała już być odpowiednia, i zastąpił ją

przez nową: „antroponomii".

Psychologię behawiorystów interesowały tedy tylko dwie rzeczy: podnieta i reakcja. W reakcjach zaś

biorą udział: receptory, czyli narządy, za pomocą których organizm odbiera podniety (narządy zmysłowe),

efektory, czyli narządy, za pomocą których dokonuje reakcji (takie, jak mięśnie i gruczoły) i wreszcie

system nerwowy, ustanawiający komunikację między receptorami i efektorami. To wszystko.

Jednakże Watson inaczej, niż było w zwyczaju, pojmował reakcje, a zwłaszcza rolę systemu

nerwowego: odmówił mu, a także i samemu mózgowi tej wyjątkowej roli, jaką mu dotąd przypisywała

psychologia. Dotąd było tak: psychologia, nawet najbardziej fizjologiczna, liczyła się w organizmie tylko

z systemem nerwowym, a inne jego składniki miała za pozbawione znaczenia dla zjawisk psychicznych.

Watson zaś sądził zupełnie inaczej: to system nerwowy ma dla nich znaczenie stosunkowo najmniejsze.

Właściwie nie robi on nic innego, jak tylko to. że przenosi podniety: i bez niego wszystko działoby się tak

samo, a tylko nieco później, bo organizm i tak by przekazał podniety gruczołom i mięśniom. O reakcji

jednostki stanowi nie tylko mózg i nerwy, ale również organy wewnętrzne, gruczoły, mięśnie i w ogóle

całe ciało. System nerwowy jest tylko jednym z wielu -.kladników ciała; i nie jest składnikiem

nadrzędnym. A tak samo mózg. Psychologowie XIX wieku zrobili zeń fetysza: izolowali go od reszty

ciała, traktowali go zupełnie tak, jak dawniejsi traktowali duszę.

4. TEORIA WZRUSZEŃ i TEORIA MYŚLENIA stanowią najtypowsze przykłady traktowania /.agadnień

psychologicznych przez behawiorystów. Przez „wzruszenia" rozumieli (nawią-/ując do Jamesa) reakcję

motoryczną organizmu, połączoną ze zmianami w wydzielaniu dokrewnym i gruczołowym. Rozumienie to

miało ważne konsekwencje nie tylko teoretyczne. ale także praktyczne: wynikało z niego, że we

wzruszeniach można się ćwiczyć, można się ich uczyć. Uczymy się ich tak samo, jak pisania na maszynie

lub ślizgania się;

kiszki uczą się tak samo. jak palce i nogi. A cały proces uczenia się jest sprawą cielesną i mechaniczną.

W tym samym duchu behawioryści pojmowali też inne funkcje uchodzące za psychiczne, np. pamięć:

ona też jest sprawą czysto fizyczną: „pamiętanie" pewnych rzeczy, poczucie znajomości, jakie mamy

wobec nich, polega tylko na odnawianiu się w organizmie refleksów. jakie rzeczy te wywołały.

W tym samym duchu rozumieli nawet myślenie: rozumieli je mianowicie po prostu jako - ciche

mówienie. Gdy myślimy, mięśnie gardlane są w ruchu i podświadomie formują -łowa; jednocześnie

pewne ruchy zaczątkowe dokonują się przy myśleniu również ^ rękach, wnętrznościach, w całym ciele.

Ruchy te, o których mówi się. że towarzyszą

294

myśleniu, naprawdę są samym myśleniem. Dziecko przeważnie mówi, gdy myśli. Ale często też ścisza

swą mowę, nie chcąc być słyszanym przez starszych. A tym bardziej starsi ściszają swą mowę, i to

„milczące mówienie" jest właśnie tym, co nazywamy „myśleniem". Jest użyteczne, gdyż pozwala

operować rzeczami nawet w ich nieobecności, zastępując je słowami.

Zastępowanie rzeczy przez słowa jest właśnie przykładem „uwarunkowywania"reakcji. Dziecko uczy

się rozumieć słowa, tak samo jak uczy się innych reakcji warunkowych, i ostatecznie na wyrazy

„butelka" i „mleko" reaguje tak, jak na butelkę i mleko; mówimy wtedy, że „rozumie" ten wyraz i że

„myśli". W każdym razie w myśleniu nie ma nic tajemniczego, nic niematerialnego, swoiście

umysłowego, tyle tylko, że czynności jego dokonują się wewnątrz organizmu i przez to jest ono

niewidzialne dla innych.

5. PSYCHOLOGIA BEZ DZIEDZICZNOŚCI. Cechą szczególną behawioryzmu Watsona, którą nie wszyscy

behawioryści z nim dzielili, był negatywny stosunek do dziedziczności: twierdził on mianowicie, że

mamy bardzo wiele reakcji uwarunkowanych, a bardzo niewiele stałych, wrodzonych. Zaprzeczał, jakoby

istniały dziedziczne czynności umysłowe. Twierdził, powołując się na przeprowadzone przez się

eksperymenty, że normalne dziecko ma jedynie trzy typy wrodzonych reakcji uczuciowych: po pierwsze,

reakcję miłości, po drugie—reakcję lęku, wywoływaną przez nagły dźwięk lub utratę oparcia i

równowagi, i po trzecie — reakcję złości, wywoływaną przez przeszkadzanie mu w ruchach. Wszystkie

inne są uwarunkowane. Uśmiech jest u dziecka zdrowego reakcją wrodzoną stanu sytości przewodu

pokarmowego; natomiast uśmiech na widok twarzy matki jest już reakcją nabytą, warunkową: ponieważ

dziecko widzi twarz tę przy karmieniu, więc widok jej staje się dlań bodźcem warunkowym uśmiechu.

W jednej zwłaszcza sprawie poglądy ostatnich pokoleń rozeszły się daleko. Niedawno, bo w dobie

panowania darwinizmu i ewolucjonizmu, psychologowie tłumaczyli zachowanie się ludzkie wyłącznie

lub prawie wyłącznie dziedzicznością: to był pogląd uchodzący za współczesny, postępowy, prawdziwie

naukowy. Później zaś wielu psychologów tłumaczyło wprost przeciwnie: całkowicie lub prawie

całkowicie zaprzeczali dziedziczności, wywodząc zachowanie się wyłącznie lub prawie wyłącznie z

doświadczeń jednostki. Do tych należał Watson: część przynajmniej behawiorystów poszła za nim, a

niektórzy zra-dykalizowali jeszcze jego stanowisko. Chiński profesor Z. Y. K.UO zaprzeczył nawet dzie-

dziczności instynktów; uważał, że są nabyte przez jednostkę w okresie embrionalnym:

dziecko rodzi się już z nimi, ale dlatego, że się ich nauczyło — w łonie matki.

Niedawno postępowi psychologowie twierdzili, że warunki, w jakich człowiek żyje, są względnie

obojętne, a reakcje jego zależą przede wszystkim od tego, co nosi w sobie;

Watson natomiast twierdził, że jest właśnie przeciwnie: że reakcje człowieka, jak i każdego organizmu

zależą przeważnie od warunków życia, od otoczenia. Pogląd ten Amerykanie nazywają extreme

environmentalism.

W związku z tym zaznaczyła się następująca przemiana: niedawno psychologowie kładli specjalny

nacisk na instynkty, behawioryści zaś ograniczali ich rolę, a nawet wręc? zaprzeczali ich istnieniu.

Instynkty bowiem miały być odziedziczonymi, wrodzonymi formami zachowania się, a tymczasem

wszystkie te formy są nabyte, wyuczone. W tej akcji znaleźli behawioryści wielu zwolenników także

spoza swego grona: w latach 1919- 1923 „walka z instynktem" miała w Ameryce największe natężenie.

Konsekwencje praktyczne stanowiska behawiorystów były doniosłe: jeśli usposobienie

295

zależy od nabytych reakcji, to—z każdym człowiekiem można zrobić po prostu wszystko Z normalnego

dziecka można przy odpowiednim wychowaniu zrobić specjalistę w dowolnej dziedzinie. Nawet to, co

uchodzi za jego instynkty, można zmienić i ulepszyć. Przekonanie to spowodowało, że behawioryzm,

mający pierwotnie czysto naukowe aspiracje, przejął się później praktyczną sprawą kierowania życiem.

Zerwał z hasłem bezinteresownej psychologii, chciał urabiać ludzi.

ZESTAWIENIE. Stanowisko behawioryzmu sformułowano w 8 punktach: behawioryzm, w swej

radykalnej, Watsonowskiej postaci l) zaprzecza, jakoby świadomość była czymś realnym, a w każdym

razie, jakoby wpływała na zachowanie się jednostek; 2) odrzuca wszelką introspekcję jako metodę

naukową; 3) zaprzecza istnieniu wyobrażeń;

4) nie uznaje innej realności niż materialna ani innej przyczynowości niż mechaniczna;

5) ma wszelkie świadome zmierzanie przez jednostkę do celu za fikcję: 6) ma wszelkie postępowanie za

wynik reakcji warunkowej i tłumaczy je po prostu jako odpowiedź organizmu na bodźce; 7) sprowadza

uczucia i wzruszenia do procesów wisceralnych i gruczołowych; 8) sprowadza myśl do czynności mięśni.

— Wykaz ten, zrobiony przez jednego z seniorów psychologii amerykańskiej i przeciwnika

behawioryzmu (J. R. Angella, rektora Yale University), należy uzupełnić przynajmniej przez dwa punkty:

mianowicie behawioryzm Watsonowski 9) odmawia mózgowi i nerwom większej roli w zachowaniu się

organizmów i 10) odmawia też wpływu na zachowanie się czynnikom dziedzicznym, tłumacząc wszystkie

bez mała reakcje organizmu jako nabyte.

Takie były tezy skrajnego behawioryzmu, takiego, jaki głosił sam Watson. Ale od początku

behawioryzm występował też w postaciach bardziej umiarkowanych. W skrajnej twierdził, że

świadomości nie ma, w umiarkowanej — że nie wpływa ona na życie i zachowanie się jednostek. W

jeszcze bardziej umiarkowanej występował tylko jako wskazanie metodologiczne: wskazywał na sposób

badania zjawisk, nie wypowiadając się o ich naturze.

DZIAŁANIE BEHAWIORYZMU skupiło się w Ameryce, ale tam było olbrzymie. Psychologowie

zawodowi podzielili się na dwa wielkie obozy: za i przeciw niemu. Przede wszystkim zaś zdobył tam

najszerszą popularność w opinii potocznej, prasie, literaturze;

zwłaszcza ze względu na zapowiedź urabiania ludzi takich, jakich się mieć zechce. Spotkał się również z

uznaniem niektórych filozofów, jak Russell i Santayana. Prasa amerykańska pisała o książce Watsona, że

jest „najważniejszą, jaka kiedykolwiek była napisana" i że zaczyna nową epokę. Związano z

behawioryzmem najdalej idące oczekiwania: że stworzy nie tylko nową psychologię, ale i socjologię, że

zrewolucjonizuje wszystkie nauki humanistyczne, moralność, religię. A także wynoszono go za to, że

uwolnił psychologię od niepotrzebnych zagadnień filozoficznych i że w ogóle raz na zawsze skończył z

filozofią.

BEHAWIORYZM A FILOZOFIA. Naprawdę jednak behawioryzm z filozofią nie skończył, lecz zajął

w niej stanowisko, i to bardzo skrajne: staroświecko materialistyczne. Twierdził wszak, że czynności

umysłowe nie mają wpływu na niczyje zachowanie się i że psychologia nie potrzebuje zajmować się

niczym poza ciałami. Co więcej, ciała organiczne, tak samo jak nieorganiczne, pojmował

mechanistycznie: twierdził, że w ostatniej instancji nie ma innych praw niż prawa fizyki, i organizmy

traktował jako automaty.

296

Wprawdzie niektórzy behawioryści oświadczali, że ich materializm jest tylko metodologiczny, że jest

dla nich jedynie roboczą hipotezą, ale inni mówili inaczej, wręcz „zaprzeczając wrażeniom,

wyobrażeniom i wszystkim innym zjawiskom, o których subiekty-wiści mniemają, że je ustalają przez

introspekcję". A. P. Weiss z Ohio State University pisał, że psychologia powinna wreszcie zrozumieć, iż

nie posiada własnego przedmiotu badań, nie ma bowiem żadnego bytu poza fizykalnym, i że, tak samo

jak dla fizyki, elektrony i protony powinny być dla niej podstawowymi jednostkami. Watson zaś zwalczał

pojęcie duszy, bo „nikt nigdy duszy nie dotknął ani jej nie widział w laboratoryjnej rurce". Stanowisko

takie nie jest eliminacją filozofii, przeciwnie, jest rozniecaniem na nowo jej zagadnień, które zdawały się

względnie najpewniej rozwiązane.

KRYTYKA. Jeśli behawioryzm wzbudzał wiele entuzjazmu, to także i niemało zarzutów. Zarzucano

mu, że nie jest nowy: nie on, lecz psychologia zwierząt zapoczątkowała obiektywną metodę w

psychologii. Zarzucano mu również, że jego naczelna teza nie jest jasna: czy świadomość nie istnieje, czy

nie wpływa na zachowanie się jednostek, czy też tylko nie może być badana naukowo? Że z faktów

wyciąga wnioski, które nie są konieczne:

nie ma np. dostatecznego uzasadnienia sprowadzanie procesów myśli do mechanizmów gardlanych. Że

wieloznacznie używa terminów: np. termin „obiektywny" znaczy w beha-wioryzmie zarówno

„bezosobowy", jak „zewnętrzny", co jest powodem tego, że słuszna teza, iż psychologia powinna być

obiektywna, czyli bezosobowa, zostaje przekształcona w niesłuszną; iż przedmiotem psychologii jest

zewnętrzny świat. Że wzbogacił psychologię tylko o teorię, nie o fakty. Przede wszystkim zaś zarzucano,

behawioryzmowi, że chce rozstrzygać w specjalnej nauce, jaką jest psychologia, sprawy filozoficzne, a

nawet metafizyczne.

PÓŹNIEJSZA FORMA BEHAWIORYZMU. Skrajna i agresywna postać, jaką Watson dał swej

teorii, zapewniła jej szeroką popularność, ale uczyniła ją trudną do obrony. I gdy minęło ćwierć wieku,

behawioryzm nie przestał istnieć i cieszyć się powodzeniem, ale wielu jego zwolenników zrezygnowało z

jego skrajnych tez.

Do tych umiarkowanych behawiorystów należał zwłaszcza E. Ch. T o l m a n (1886 - 1959) profesor i

kierownik Zakładu Psychologii Zwierzęcej w California University. Zachował on negatywną tezę, że

psychologia nie może oprzeć się na doświadczeniu wewnętrznym, na introspekcji, ale dał tej tezie inne

uzasadnienie. Wywodził, że psychologowie utożsamiają doświadczenie bezpośrednie z wewnętrznym i

widzą w nim materiał do wiedzy psychologicznej — a to jest właśnie niesłuszne. W doświadczeniu

bezpośrednim są bowiem przemieszane i nie wydzielone czynniki zarówno subiektywne, jak i

obiektywne; jest w nim surowy materiał do wszystkiego, co wiemy nie tylko o sobie, ale i o świecie, nie

tylko do konstrukcji psychologicznych, ale tak samo do fizykalnych. Jest więc nieporozumieniem

dopatrywać się zadania psychologii w opisie tego doświadczenia bezpośredniego. Jeśli to zadanie jest

podejmowane, to raczej w poezji czy metafizyce niż w psychologii. Zadania psychologii, jak każdej

nauki, są obiektywne, ona z doświadczenia bezpośredniego wyjmuje to, co się obiektywnie da ująć. W

myśl tego postępuje właśnie behawioryzm, dąży mianowicie tylko do znalezienia funkcji łączących

zależną zmienną (mianowicie zachowanie się Z) ze zmiennymi niezależnymi (B, D, C, F: bodźcami,

dziedzicznością, ćwiczeniami, fizjologicznymi potrzebami). Behawioryzm tak rozumiany jest opozycją

przeciw utoż-

297

samianiu bezpośredniego doświadczenia z psychologicznym. A także opozycją przeciw dualistycznemu

rozumieniu świata psychicznego i fizycznego, albowiem dwa te światy zespalają się właśnie w naszym

doświadczeniu.

Prawdziwa dwoistość — wedle Tolmana i zbliżonych doń behawiorystów — zachodzi między

doświadczeniem bezpośrednim a nauką, to znaczy między rzeczywistością a konstrukcjami umysłu, ale

nie między rodzajami rzeczywistości, między światem psychicznym a fizycznym. W tym ujęciu

behawioryzm utracił swą paradoksalność i przewrotność, ale za to stał się teorią łatwiejszą do przyjęcia.

OPERACJON1ZM. Amerykańscy psychologowie nie szczędzili wysjłków, aby naukę swą oprzeć na

mocnych podstawach. Wysiłki te szły w różnych kierunkach. Jedni rezygnowali z badania struktur

psychicznych i ograniczali się do funkcyj; inni rezygnowali z intro-spekcji i zadowalali się badaniem

zachowania się. A jedna próba poszła jeszcze dalej: stanęła na stanowisku, że żadne pojęcia

psychologiczne nie odtwarzają doświadczenia, wszystkie są tylko konstrukcjami, narzędziami

badawczymi. „Nauka jest sztucznym tworem kultury i jej realności są fikcjami". Wedle tego poglądu

pojęcia psychologiczne służą do przeprowadzania operacji metodycznych, ale nie do poznania

rzeczywistości: dlatego poglądowi temu bywa dawana nazwa „operacjonizmu psychologicznego".

Wystąpił z nim E. G. Bo-ring w 1930 r. Skłonił go do zajęcia tego stanowiska fakt beznadziejnych sporów

między doktrynami psychologicznymi. Operacjonizm zaś godzi te spory: bo dotyczą tylko słów. Może w

ten sposób uzgodnić nawet introspekcję i behawioryzm. Jak behawioryzm był wyrazem materializmu w

najnowszej psychologii, tak Operacjonizm był znów wyrazem pozytywizmu. Zajmował zasadniczo to

samo stanowisko, co niedawno Mach, a później neopozytywistyczne Koło Wiedeńskie.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]