- •Indywidualizm I elitaryzm:
- •I. Stirner
- •II. Carlyle
- •I. Newman
- •II. Kierkegaard
- •I. Psychologia
- •II. Logika
- •III. Etyka
- •IV. Estetyka
- •I. Neokantyzm
- •II. Empiriokrytycyzm
- •I. Wundt I metafizyka niemców
- •Idealizm anglosaski
- •II. Psychologia postaci
- •III. Behawioryzm
- •IV. Psychoanaliza
- •V. Psychologia radziecka
- •II. Filozoficzna socjologia pareta
- •II. Okres drugi
- •§Vecii. Osnovnye etapy I tendencii razvitija, (Moskwa) 1972. — Istorija na filosofskata misal V Balgarija, red. T. Pavlov
I. Newman
ŻYCIE. John Henry Newman (1801 -1890) urodził się w Londynie, gdzie ojciec jego był
bankierem. Po ukończeniu studiów w Oksfordzie pozostał w tym uniwersyteckim środowisku.
Od wczesnej młodości życie swe poświęcił sprawom religii: wszelkie inne jego prace i
zainteresowania, w szczególności filozoficzne, służyły religijnym. W 1824 r. został
58
duchownym, a w 1831 kaznodzieją uniwersyteckim w Oksfordzie. Kazania jego ściągały tłumy,
a wydane drukiem uzyskały czytelników tak licznych, że liczniejszych miały wówczas tylko
powieści Waltera Scotta. Dążeniem jego było uwolnić wiarę protestancką od jej nieokreśloności
i indywidualizmu, wzmóc w niej rolę autorytetu i kościoła. Od 1833 r. wszczął wraz z gronem
przyjaciół oksfordzkich akcję w tym kierunku. Od wydawanych przez to grono broszur (tracts)
akcję tę przyjęto nazywać ruchem „traktariańskim" (Tractarian Movement) albo także
„oksfordzkim". Newman był leaderem tego ruchu. Ale podczas gdy nim kierował, jego własne
poglądy zaczęły ulegać zmianie. Doszedł mianowicie do przekonania, że jego ideał religijny
lepiej jest zrealizowany w Kościele rzymskim niż w anglikańskim, i chciał doń anglikański
zbliżyć. Później poszedł jeszcze dalej:
osądził, że w rzymskim jest cała prawda. A właśnie w tym czasie uznanie i wpływy, jakie miał
w kościele anglikańskim, doszły do szczytu. W 1842 r. zrzekł się swego kościelnego stanowiska
i usunął się na wieś. A po trzech latach spędzonych w odosobnieniu i po studiach nad rozwojem
chrześcijaństwa przeszedł na katolicyzm (w 1845). Jak powiedział Gladstone, był to fakt
stanowiący epokę w historii Anglii. Decyzją swą wyrzekł się całej swej przeszłości i wielkiego
stanowiska, jakie zajmował; bo w Kościele, do którego wszedł, miał długo miejsce podrzędne.
Był prostym księdzem, oratorianinem. Z wyjątkiem czterech lat, w których był rektorem
katolickiego uniwersytetu w Dublinie, żył w odosobnieniu na prowincji. Pisał natomiast wiele,
między innymi książkę filozoficzną: A Grammar of Assent (1870). Pozycja jego uległa
zasadniczej zmianie dopiero w 1879 r., po wyborze Leona XIII na papieża; jednym z
pierwszych zarządzeń nowego papieża było powołanie Newmana — zwykłego księdza — na
kardynała. Miał wówczas już blisko 80 lat.
Był człowiekiem posiadającym różnorodne talenty, między innymi także literackie;
był jednym z wielkich prozaików angielskich. Coś niezwykłego, „magnetycznego", jak
mówiono, było w jego osobowości. Cechowało go połączenie trzeźwego, nawet sceptycznego
umysłu z wielką wiarą. Była to wiara bez wahań i wątpień: był prawd religijnych „bardziej
pewny niż tego, że ma ręce i nogi". Miał bezpośredni i łatwy stosunek do rzeczy boskich i
świątobliwość naturalną, bez wysiłku. Był tak zatopiony w sprawach religijnych i przez to tak
daleki od innych ludzi, że mimo swą świątobliwość i łagodność budził w nich lęk. Cechowało
go połączenie skrajnego indywidualizmu z potrzebą autorytetu: potrzeba ta doprowadziła
Newmana do Kościoła katolickiego, który go jednak z powodu jego indywidualizmu długo
traktował z niedowierzaniem. Łączył też opanowanie z gwałtownymi namiętnościami: te
wyładowywały się w sporach doktrynalnych i polemikach.
Dwie lylko rzeczy poczytywał Newman za absolutnie pewne i „jasne jak światło dnia":
istnienie własne i istnienie Boga. „Ja i mój Stwórca": to był cały jego świat. Świat postrzegany
miał dlań mniej realności niż świat wyobrażeń. Od dzieciństwa czuł pociąg do poglądu, że
zjawiska materialne są nierealne. Nieraz, jak pisze, opanowywało go uczucie, że życie jest tylko
snem, ludzie — aniołami, a cały świat materialny — złudzeniem. Jego sceptyczny umysł tak
umiał prawdy najprostsze i najbardziej uznane odzierać z pewności i jasności, że przestawały
wydawać się pewniejszymi i jaśniejszymi od tajemnic wiary.
Filozofia potrzebna mu była do tego tylko, by tę postawę, jaką miał wobec świata,
uzasadnić. Metafizycznej ciekawości nie miał: filozofia służyła mu nie do tego, by uzupełnić
prawdy wiary, lecz by wyjaśnić, dlaczego prawdom tym może ufać — toteż była dlań
wyłącznie teorią poznania, a nie metafizyką.
59
POGLĄDY, l. INDYWIDUALNOŚĆ RZECZY i ABSTRAKCYJNOŚĆ POZNANIA. Newman
obserwował, że ludzie skłonni są abstrakcje uważać za fakty i dla nich zaniedbują fakty
prawdziwe. Prawdziwym zaś faktem jest tylko istnienie istot indywidualnych, a „wszystko
dokoła jest jedynie grą cieniów".
Indywidualni są ludzie, ale tak samo i rzeczy. Każda rzecz ma indywidualny charakter i
indywidualną historię. Nie ma takich dwóch rzeczy, które by były zupełnie do siebie podobne.
Konsekwencją zaś ich indywidualności jest, że „nie możemy przejrzeć na wskroś żadnej z
niezliczonych rzeczy tego świata". Bo w indywidualności jest coś nieuchwytnego:
prostsze, uchwytniejsze dla umysłu są abstrakcje. Rozumiemy lepiej abstrakcje, prawdy ogólne
niż indywidualne w ich niezmiernej złożoności. W szczególności nauka ludzka, operująca
ogólnymi tylko pojęciami, nie posiada narzędzi, którymi by mogła ująć indywidualność rzeczy.
„Jest zbyt prosta i dokładna, by mogła służyć nam za zupełną miarę faktów". Tym poglądem na
indywidualną naturę rzeczy Newman odbiegł od uniwersalizmu i racjonalizmu, które zwykle
przeważają w filozofii, a już szczególnie przeważały w filozofii jego czasów.
Ludzi i rzeczy poznawać można dwojako: bądź konkretnie, bądź abstrakcyjnie. Pierwszy
sposób Newman nazywał realnym, drugi — pojęciowym. Pierwszy opiera się wprost na
doświadczeniu, drugi zaś — na analizie i uogólnieniu. Wprawdzie i ten ma ostateczne źródło w
doświadczeniu, ale mniej lub więcej odeń odbiega. Wtedy zaś zatraca to, co rzeczy mają
osobistego, indywidualnego. Człowiek np. w ujęciu pojęciowym nie jest realnym człowiekiem,
jest wytworem porównań i analiz: gdy go ujmujemy pojęciowo, to ujmujemy nie rzeczywistość,
lecz tylko definicję słowną. A tak ujmujemy go najczęściej: pojęcia, jakie mamy najczęściej o
ludziach, narodach, społeczeństwach, są przeważnie abstrakcyjne i słowne. I nie inaczej jest z
pojęciami, jakie mamy o rzeczach. Z niezliczonych cech, które posiada każda realna
indywidualna rzecz, pojęcia zachowują tylko nieliczne i przeto nie mają w sobie nic z jej
realności i indywidualności. Takie ujęcie pojęciowe zuboża rzeczy, odziera je z indywidualnej
różnorodności, jaką naprawdę posiadają. Nie stosuje się więc do rzeczywistości, jest
subiektywne i dowolne.
2. DOWÓD A PRZEŚWIADCZENIE. Twierdzenia, które uznajemy za prawdziwe, są też
dwojakiego rodzaju: jedne uznajemy, bo mamy na nie dowód, inne — bo mamy o ich
prawdziwości bezpośrednie przeświadczenie (assent). Bynajmniej nie jest prawdą, jakoby tylko
to, co dowiedzione, wzbudzało w nas przeświadczenie; miewamy przeświadczenie, choć nie
mamy dowodu. A bywa także odwrotnie: umiemy na korzyść twierdzenia przytoczyć dowody, a
przeświadczenia nam brak. Przeświadczenie bez argumentów, bez rozumowania mającego moc
dowodową jest rzeczą tak zwykłą, że jeśli uważać je za irracjonalne, to trzeba uznać, że natura
jest irracjonalna.
To przeciwstawienie Newmana odpowiadało dość zwykłemu w filozofii przeciwstawieniu
wiedzy dyskursywnej i intuicyjnej, racjonalnej i irracjonalnej. „Przeświadczenie" nie oparte na
dowodzie było dlań wszakże nie tylko odrębnym rodzajem wiedzy, ale rodzajem z wszystkich
najważniejszym. Twierdzenia dowiedzione nie są w wiedzy naszej ani najważniejsze, ani
najpewniejsze. Dowód zawodzi wobec życia. „Do ujęcia konkretnej prawdy potrzebne jest
narzędzie subtelniejsze, giętsze, różnorodniejsze niż argumentacja słowna". Wiedza logiczna ze
swymi pojęciami i dowodami dlatego jest niższego rodzaju, że operuje abstrakcjami, podczas
gdy przeświadczenie wyrasta wprost z konkretnego życia. „Świat logiczny jest naszą
konstrukcją nie mniej niż świat poezji".
60
Zresztą, nawet logika odwołuje się do przeświadczenia: jej pierwsze zasady nie mogą być
dowodzone i przeto mogą być jedynie rzeczą przeświadczenia. To pojęcie „przeświadczenia"
stało się centralnym punktem teorii poznania Newmana.
3. ZMYSŁ WNIOSKOWANIA. Materiału zaś do naszych przeświadczeń dostarcza według
Newmana bezpośrednia intuicja rzeczywistości, a ponadto szczególny „zmysł wnioskowania"
(illative sense). Jest to zdolność rozumowania konkretnego i indywidualnego, różna od
zdolności rozumowania wedle ogólnych reguł: jest darem osobistym, a nie metodą i prawidłem.
Ma postaci tyle, ile przedmiotów: wielki Newton np. miał ją w zakresie fizyki, a za to był jej
pozbawiony w zakresie teologii. Newman utworzył to pojęcie na podobieństwo dawnych pojęć
„zmysłu piękna" i „zmysłu moralnego", które odegrały niemałą rolę w filozofii XVIII wieku,
ale potem zostały zarzucone jako nazbyt dogmatyczne: Newman zaś nie tylko je odnowił, ale
rozszerzył, twierdząc, że istnieje. zmysł nie tylko piękna i dobra, ale także prawdy. Złączył w
jednym pojęciu dwie właściwości, które zdają się ze sobą niezgodne: wnioskowanie, czyli
dochodzenie prawdy wedle reguł, i zmysł, czyli zdolność dochodzenia jej wprost, to znaczy bez
reguł. Nazwano jego „zmysł wnioskowania" także „logiką osobistą", ujawniając w tym
wyrażeniu całą paradoksalność koncepcji, przypisującej wnioskowaniu cechy bezosobiste i
osobiste zarazem.
„Zmysł wnioskowania" dał teorii poznania Newmana rys dogmatyczny — wbrew ogólnej
tendencji filozofii nowożytnej. W jaskrawym przeciwieństwie do kartezjanizmu, stanowiącego
dotychczas przewodni jej motyw, pisał: „Gdyby mi pozostał taki tylko wybór, to skłonny
byłbym twierdzić, że raczej powinniśmy zaczynać od wierzenia we wszystko, co w ten lub inny
sposób jest podane do naszego uznania, aniżeli wątpić o wszystkim". Kartezjusz kazał zaczynać
od wątpienia, Newman od wiary.
Indywidualistyczna koncepcja poznania, jaką miał, nie była bynajmniej subiektywizmem i
relatywizmem. Nie rozumiał logiki „osobistej" tak, że każdy ma swą osobistą prawdę, lecz tak,
że prawda przenika w sposób tajemniczy do głębi osobowości ludzkiej i w niej tylko może być
odnaleziona.
Zerwawszy z bezosobistym pojmowaniem wiedzy, Newman postąpił wbrew nowożytnej
tradycji filozoficznej w obu jej odłamach: nie tylko tradycji racjonalistów, ale i empirystów.
Sądził jednak, że on jest prawdziwym empirystą, a nie Locke i ci wszyscy, co przywłaszczyli
sobie tę nazwę. Twierdził, że Locke co najwyżej wyjaśnił, jak umysł powinien działać; a tylko
on, Newman, pokazał, jak działa rzeczywiście.
Teoria poznania Newmana w jednej połowie była sceptyczna i negatywna: żadna słabość
ludzkiego umysłu nie uszła jego uwagi. Sądził, że powszechnie obowiązującej logiki tak samo
nie ma, jak powszechnie obowiązującej teorii poezji i polityki. Huxley książkę Newmana
nazywał, nie bez racji, „podręcznikiem sceptycyzmu". Była to wszakże jedna tylko połowa jego
teorii, druga zaś — obejmująca teorię przeświadczenia — była całkowicie pozytywna. Ale
czym było „przeświadczenie" Newmana? Mniej więcej tym samym, co się zwykle nazywa
wiarą. Nie ufał wiedzy i zdawał się na — wiarę. Nie pierwszy to raz w dziejach filozofii
krytyka wiedzy tak się kończyła: na podporządkowaniu jej wierze. I jest zrozumiałe, że stało się
to też u myśliciela tak przejętego sprawami religijnymi, jak Newman.
Teoria Newmana była ogólną teorią poznania, ale wyrosła z rozmyślań nad poznaniem
Boga. Tu właśnie rozum, dowodzenie, logika nie mogą nic zdziałać. Co do istnienia Boga nie
posiadamy przekonującego dowodu. Natomiast posiadamy niewyrozumowane
61
przeświadczenie. Dowodu nie posiadamy i posiadać nie możemy, jak sądził Newman, dlatego,
że wszelki dowód czerpać mógłby swe przesłanki tylko ze świata; świat zaś jest niepodobny do
Boga. Po wtóre zaś jeszcze dlatego, że religia jest życiem, a życia w jego złożoności dowody
objąć nie mogą. Leży to w naturze rozumu, że nie tylko nie uzasadnia religii, ale ją burzy.
„Żadna prawda, choćby najświętsza, nie ostoi się wobec napaści rozumu: albowiem rozum
zwraca się zawsze w stronę niewiary i gromadzi trudności". „Gdyby nie głos, który brzmi
wyraźnie w mym sercu i sumieniu" — pisał Newman — „widok świata uczyniłby ze mnie
ateistę, panteistę lub politeistę".
POPRZEDNICY. Erudycja filozoficzna Newmana była znikoma. Kończyła się na Humie i
Butlerze. Nie znał krytyków poznania, w szczególności Kanta. Myśl kontynentalną znał mniej
jeszcze, niż wypadało Anglikowi wiktoriańskiej epoki. W związku z najważniejszą swą teorią
oświadczył: „Nie oddawałem się nigdy studiowaniu tego, co inni powiedzieli o tym
przedmiocie". Współczesnymi sobie myślicielami się nie interesował. W szczególności nie
znał ani Kierkegaarda, ani Carlyle'a i Ruskina — bo, jak powiedziano z tej okazji, „prorocy nie
czytują siebie wzajem". Starał się w swych poglądach sięgać do wczesnego chrześcijaństwa,
jako do najpewniejszego źródła, ale — właśnie największego i sobie najbliższego spośród
Ojców Kościoła, Augustyna, znał mało.
Niemniej jego samorodna filozofia należy do kierunku mającego dawną tradycję:
właśnie do augustynizmu. Ma związek z fideistycznymi doktrynami, których było wiele w
wiekach średnich i które jeszcze w czasach nowożytnych wydały Pascala i Malebranche'a.
Fideizm Newmana był nowożytny przez to, że chciał być oparty na psychologicznej analizie
umysłu.
Głównym wydarzeniem filozofii katolickiej XIX wieku było odnowienie tomizmu. Poglądy
Newmana poprzedziły to wydarzenie; przypadły jeszcze na okres wahań katolickiej myśli. Jeśli
Augustyna i Tomasza mieć za jej dwa bieguny, to Newman był tym, który w XIX w. najwięcej
zbliżył się do pierwszego.
ZESTAWIENIE. Przewaga wiedzy konkretnej nad pojęciową, bezpośredniego prze-
świadczenia nad dowodem, logiki osobistej nad powszechną, wiary nad wiedzą: to wkład
Newmana do filozofii XIX wieku. Nie wywodził; źe^-pKewaga ta jest potrzebna, lecz że
rzeczywiście zachodzi: nie był to dlań dezyderat, lecz opis umysłu ludzkiego.
Stanowisko to było w opozycji do prądów panujących w XIX w., a zwłaszcza w drugiej
jego połowie. Natomiast było zapowiedzią tych, które potem przyjść miały. W szczególności
był Newman prekursorem pragmatyzmu, bergsonizmu, aktywizmu, wszystkich
irracjonalizmów, intuicjonizmów, personalizmów, radykalnych empiryzmów XX wieku.
Widząc te pokrewieństwa, jeden z entuzjastów Newmana twierdził, że jego Gramatyka
przeświadczenia będzie dla przyszłych pokoleń tym, czym przedtem była Summa św. Tomasza
i Rozprawa o metodzie Kartezjusza.
DZIAŁANIE. Newman najsilniej oddziałał w teologii. Wstrząsnął Kościołem anglikańskim,
opuszczając go. A oddziałał również na Kościół katolicki, wchodząc doń. Stanowił antytezę
tradycyjnego tam od scholastyki intelektualizmu: weszła z nim nowa fala augustynizmu do
katolickiej filozofii i apologetyki. Nie był zresztą w XIX w, odosobniony.
62
Równoległe poglądy pojawiły się w innych krajach, zwłaszcza we Francji, gdzie reprezentował
je A. Gratry, później L. Laberthonniere i E. Le Roy.
W Anglii stanowił opozycję do panującego tam w XIX w. empirystycznego racjonalizmu i
utylitaryzmu. Tak samo jak Carłyle, jednakże w sposób bardzo odeń różny: dla tamtego
naczelną ideą była idea niezależnego bohatera, dla niego zaś idea powszechnego Kościoła,
„świętych obcowania".
W filozofii XX wieku myśli zapoczątkowane przez Newmana powróciły w innej, bardziej
świeckiej postaci. Powróciły u wielu ludzi, którzy Newmana wcale nie znali. Więcej na
kontynencie niż w Anglii. Ci, co w filozofii bezpośrednio doń nawiązali, nie byli liczni.
Najwierniejszy był mu Henri Bremond, który jego idee stosował nie tylko w historii religii, ale
także w estetyce, gdzie głosił wyłącznie emocjonalną teorię „czystej poezji". W Polsce
Stanisław Brzozowski był wielbicielem Newmana i z biegiem lat ideom jego poddawał się
coraz bardziej.
NEWMAN i KIERKEGAARD. Kierkegaard urodził się później, a umarł znacznie wcześniej
niż Newman, ale na te same lata — lata czterdzieste — przypadają szczytowe momenty ich
życia. Obaj byli postaciami wyjątkowymi wśród inaczej myślącej epoki. Obaj byli obcy jej
intelektualizmowi i uniwersalizmowi, nie należeli ani do kończącej się racjonalistycznej
metafizyki, ani do zaczynającego się pozytywizmu. Obaj byli filozofami religijnymi: na
sprawach religijnych, na stosunku człowieka do Boga zaczynały się i kończyły ich
zainteresowania. Mimo wszakże te wspólne zainteresowania, wiele ich dzieliło. O sobie nie
wiedzieli, choć żyli niedaleko od siebie. A można przypuszczać, że gdyby wiedzieli, nie byliby
doszli do porozumienia. Religijność ich była krańcowo różna, jednego pogodna, drugiego
tragiczna. Stosunek do Boga u jednego był pełen ufności, a u drugiego pełen lęku. Obaj wyrośli
w środowisku protestanckim i obaj odeń odeszli, ale podczas gdy jeden wszedł potem do
Kościoła katolickiego, drugi, wyłamawszy się ze swego Kościoła, nie wszedł już do żadnego
innego.
Newman usiłował wyjaśnić naturę poznania; sądził, że reszta jest zupełnie prosta;
nie ma co filozofować, trzeba tylko słuchać, co każdemu mówi „przeświadczenie". Mówi ono,
że człowiek może się na Bogu oprzeć, a wtedy znikają wszelkie wątpliwości.
U Kierkegaarda było wprost przeciwnie: dla niego wiara, religia, obcowanie człowieka z
Bogiem było źródłem lęku, niepokoju, tragizmu ludzkiej egzystencji. I nie sprawa poznania,
lecz tego nieuniknionego tragizmu była treścią jego filozofii.