Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Kraszewski Ignacy Jozef - Dzieje Polski 17 - Ma...doc
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.04.2025
Размер:
1.51 Mб
Скачать

Imiona winowajców ja ci dam, nie przebacz żadnemu!

Głową powinni nałożyć dla czci twojej!

- Pójdzie to po świecie, na srom mój - jęknął król.

- Nie zataić tego...

- Nikomu to nie tajne już oprócz ciebie, nie masz co oszczędzać sławy straconej.

W Krakowie na ulicach palcami jej ulubieńców wytykają.

Znają ich wszyscy!

Przykładnej kary potrzeba.

Król milczał, zatrzymał konia, jakby ku zamkowi chciał zawrócić, ale Witold jechał dalej.

- Mamy jeszcze do mówienia wiele - odezwał się - a ty ochłoń, aby gdy powrócimy, twarz cię nie zdradziła.

Jedno słowo niebaczne, a słuszna pomsta się nam z rąk wyśliźnie.

Sonka jest zręczną, na złodziejach czapka gore.

Rozbiegną się najwinniejsi, a nam trzeba dowodów winy i wyznań.

Wprawdzie mam to za pewne, co mi z Krakowa przyniesiono, i nie od dziś o tym wiem, ale dla ukarania Sonki zeznań potrzeba.

Na męki ich, na męki!

Spojrzawszy na znękanego, zgiętego, wybladłego króla, Witold z gniewem dodał: - Bądźże mężem, niech ci dla głupiej niewiasty serce nie pęka, niewarta ona tego!

- Ostatniąm miał i miłowałem ją jak żonę i jak dziecko - odezwał się król bolejącym głosem.

- Nie dziwuj się mi i nie łaj.

Ostatek życia zatruła, na kolebkę dziecka padł cień...

nieprzyjaciele nasi...

Łkając mówił przerywanymi wyrazy, a Witold spoglądał nań, śledząc jego uczucia.

Chciał mu się dać wynurzyć, aby wiedział, co ma czynić dalej.

- Na Boga żywego - dodał Jagiełło - choć powiadasz, że wszyscy wiedzą o tym, potrzeba im gęby zamknąć, ostrożnie i tajemnie to spełnić, wrzawy nie budzić, oczów nie zwracać.

- Nie trzeba się samym oszukiwać - przerwał Witold - tajemnica się poty uchować może tylko, dopóki winnych nie weźmiemy.

Sonkę pod strażą odeślij do mnie!

Rozumiesz?

Nie odpowiedział król.

- Na Boga - rzekł - o to się naradzić potrzeba!

Na cóż mam ją odsyłać, jest u mnie zamków dosyć, osadzę ją na jednym z nich.

Rozśmiał się Witold szydersko.

- Ja cię znam - wtrącił gwałtownie - osadzisz ją, potem za nią zatęsknisz, odwiedzisz, przewrotna niewiasta rozpłacze się, przebaczysz i weźmiesz na powrót do Krakowa.

- Nie - zawołał Jagiełło - zdrady jej nigdy nie daruję!

Byłem dla niej dobrym, powolnym, ufałem jej, nie posądziłem nigdy...

nie!

Srogo zawiniła.

- Odeszlesz ją na Litwę!

- zawołał Witold nalegając.

- Obstają przy tym!

U was ona ma i mieć bądzie sojuszników, przyjaciół, pomocników.

Ty sam za siebie nie możesz ręczyć.

Zadumany jechał jakiś czas Jagiełło, nie zdając się słuchać nawet Witolda, nagle podniósł głowę i wejrzał na brata.

- Ale przede wszystkim - zawołał - trzeba się o winie przekonać!

Cóż to jest?

Dotąd próżne gadanie ludzi, zazdrośników, wrogów.

Na kogóż oni nie rzucą potwarzy?

Wszak Gniewosz z Dalewic śmiał tę świętą panią moją Jadwigę obwiniać!

Wszak łotry Annę spotwarzali.

Tak samo i na Sonkę mogą...

- Nie!

Nie!

- przerwał silnym głosem Witold.

- Ty mnie znasz, ja łatwowierny nie jestem, nie śmiałbym ci pokoju zamącić, gdybym nie był pewnym tego, co mówię.

Od roku śledzę.

Chciałem być przekonanym, wiem imiona, nazwiska, dni niemal, kiedy swawole na zamku wyprawiano.

Daj mi Szczukowskie, co do nich dopomagały, Kaśkę i Elżę, a ja prawdy resztę dobędę.

Znowu król zdawał się przekonanym i smutnie zwiesił głowę.

- Szczukowskie - rzekł - dobrze, ale jeśli je wezmą, popłoch pójdzie...

- Razem potrzeba komorników uwięzić - dodał Witold.

- Królowa w takim stanie, że podróży odbywać nie może - szepnął Jagiełło.

- Ludzie, ludzie...

Witold ruszył ramionami.

- Czyń teraz z królową, co chcesz - przerwał z goryczą i niecierpliwością - ale gdy zeznają kobiety, że winną jest, naówczas natychmiast ją precz odpraw!

Osadzę ją w Krewię albo w Nowogródku, gdzie było wesele, aby opłakiwała winę swoją.

Przebaczysz jej, gorzej cię wyśmieją ludzie.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]