
- •Лебедь р.К. Польська мова
- •Дрогобич, 2012
- •Передмова
- •Marzenia
- •Ciekawe doświadczenia
- •Pechowy dzień
- •Zasady dobrego zachowania w lesie
- •Karawana
- •Gniew Achillesa
- •Poloneza czas zacząć
- •Atak niedźwiedzia
- •Wigilijny wieczór
- •W sadzie
- •Weselne tańce
- •W Dobrzynie
- •Grobowiec faraona
- •Tego nie można nie zobaczyć.
- •Klasówka z matematyki
- •Egzotyczny aromat
- •Czarnolas
- •Na miejskim targowisku
- •Trasa moich ulubionych spacerów
- •Kajakiem po jeziorze
- •Moje ulubione zwierzę
- •Walczymy o ekologię środowiska
- •Tajemniczy pakunek
- •Młodzieżowy mistrz przedsiębiorczości
- •Obozowy apel
- •Wizyta w Stanach Zjednoczonych
- •Lot jastrzębia
- •Świat zwierząt
- •Lekcja chemii
- •Uroczyste święta
- •Bezkrwawe łowy
- •Promień zapomnianego słońca
- •Pouczenie
- •Latające stworzenia
- •Bezpieczeństwo jazdy
- •Wizja dawnego Krakowa
- •Niespodzianka
- •Ferie zimowe
- •Niepotrzebne zwierzenia
- •Wędrówka po ulicach
- •Domowe ogrody
- •Mikroskopijne owady
- •Prawdziwa rozmowa
- •Przygoda w sklepie
- •Znajomość
- •Perkozia rodzinka
- •Пердмова………………………………………………………………….
Klasówka z matematyki
We wtorek pan Wróblewski zapowiedział klasówkę z matematyki. Wszyscy osłupieli i z przerażeniem spoglądali na wychowawcę. Nikt jednak się nie sprzeciwił, nie pisnął słówkiem. Cała klasa zamierzała solidnie przyłożyć się do nauki i otrzymać jak najwyższe noty.
Przyszedł dzień pracy klasowej. Czas płynął nieubłaganie. Uderzenia zegara na wieży mariackiej zakłóciły spokój uczniów. Zatrwożone twarze chłopców i dziewcząt z lękiem patrzyły na posuwisty ruch wahadła. Serca zgromadzonej w klasopracowni młodzieży biły przyśpieszonym rytmem. Nauczyciel rozdał testy. Uczniowie zamarli w bezruchu. Prawie wszystkie zadania dotyczyły obliczania procentów. Nikt nie spodziewał się, że najwięcej problemów będzie z wyliczeniem trzy czwarte procent. Wszyscy mieli przedziwne, głupie i zgorzkniałe miny. Z nieopisanego chaosu myśli nie potrafili wyłonić żadnej sensownej reguły. Pogrążony w niecodziennym smutku Hipolit trzymał się kurczowo i liczył na łut szczęścia. Justyna wśród piór, ołówków, cyrkli bezskutecznie szukała niebiesko-beżowego długopisu z ażurową skuwką. Gigantyczny strach sparaliżował zgromadzonych szóstoklasistów. Każdy już doskonale wiedział, że żmudna, ciężka praca i najwyższy wysiłek nie przyniosły chlubnych rezultatów. Pan Wróblewski niestety nie był osobą życzliwą i z pogardą przyglądał się omdlałym tułowiom i zaróżowionym policzkom przyszłych gimnazjalistów.
160 słów
Lawina
Kręta ścieżka wiodła stromo w góry. Patrycja przyśpieszyła kroku.
- Trzymaj się blisko mnie i uważaj na wystające korzenie drzew! - krzyknęła w stronę towarzyszki wyprawy. – Nadchodzi gęsta mgła. Dziewczyny szły bardzo powoli. Mleczna zasłona otoczyła już szczyty gór. Patrycja z Elżbietą nie widziały czubków swoich butów. Wolniutko posuwały się naprzód, aż dotarły na polanę. Po prawej stronie górskiej łąki znajdowała się drewniana chata. W środku było bardzo przytulnie.
– Prześpimy się tu. Rano wyruszymy w dalszą drogę – zadecydowała Patrycja.
Następnego dnia przyjaciółki kontynuowały podróż. Po południu zaczął padać śnieg. Lodowe kryształki miękko opadały na wełniane czapki turystek. Zerwał się wiatr. Patrycja wiedziała, że taki śnieg w połączeniu z silnym wiatrem to śnieżyca. Dziewczyny przyśpieszyły kroku. Zaczęły biec. Jedna z nich zauważyła szczelinę w skałach. Szybko wślizgnęły się do środka. O świcie śpiące turystki obudził przerażający huk. Na skaliste górskie zbocze spadło zbyt dużo śniegu. Jego masy nie mogły się dłużej utrzymać. Kaskady śniegu zaczęły osuwać się w dół. Lawina zasypała wejście do jaskini. Turystki znalazły się w niebezpiecznym potrzasku. Patrycja przypomniała sobie o telefonie komórkowym.Dzięki sprawnej akcji ratowników dziewczyny bezpiecznie wróciły do domu.
166 słów
Egzotyczny aromat
Ciotka Hiacynta postawiła na stole puszysty krem waniliowy. Zuzia i Norbert zajadali się przysmakiem, gdy Mateusz zapytał:
- Jak nazywa się to coś o tak wspaniałym zapachu i smaku?
Ciotka zerknęła na szafkę, wyjęła pudełeczko zapełnione suszonymi, ciemnobrązowymi, długimi i wąskimi patyczkami.
- To są właśnie laski wanilii – odpowiedziała dzieciom. – Jak chcecie, to opowiem wam, skąd się one wzięły.
Ojczyzną wanilii jest Meksyk. Na długo przed odkryciem Ameryki przez Kolumba była wykorzystywana przez rdzennych mieszkańców do aromatyzowania kakao. Królowie Azteków, którzy podbili znaczną część środkowo - i południowo – amerykańskich plemion, domagali się od swoich wasali regularnych danin z wonnej przyprawy. Hiszpańscy konkwistadorzy też bardzo szybko docenili ją samą i jej niebagatelną wartość materialną. To właśnie oni sprowadzili wanilię do Europy.
Roślina ta jest bardzo trudna do uprawy. Należy do rodziny storczykowatych i wspina się za pomocą powietrznych korzeni dość wysoko na drzewa. Kwiaty wanilii są duże i oryginalne. Żyją niestety tylko jeden dzień. Jeśli dojdzie do zapylenia, po pewnym czasie pojawia się długa strąkowata torebka z licznymi wewnątrz nasionami, która wcale nie pachnie. Dopiero moczenie i fermentacja wydobywają wspaniały aromat z tych niepozornych patyczków.
Ciotka Hiacynta skończyła opowieść i zauważyła, że na stole nie pozostało już nic do jedzenia.
160 słów