
- •Лебедь р.К. Польська мова
- •Дрогобич, 2012
- •Передмова
- •Marzenia
- •Ciekawe doświadczenia
- •Pechowy dzień
- •Zasady dobrego zachowania w lesie
- •Karawana
- •Gniew Achillesa
- •Poloneza czas zacząć
- •Atak niedźwiedzia
- •Wigilijny wieczór
- •W sadzie
- •Weselne tańce
- •W Dobrzynie
- •Grobowiec faraona
- •Tego nie można nie zobaczyć.
- •Klasówka z matematyki
- •Egzotyczny aromat
- •Czarnolas
- •Na miejskim targowisku
- •Trasa moich ulubionych spacerów
- •Kajakiem po jeziorze
- •Moje ulubione zwierzę
- •Walczymy o ekologię środowiska
- •Tajemniczy pakunek
- •Młodzieżowy mistrz przedsiębiorczości
- •Obozowy apel
- •Wizyta w Stanach Zjednoczonych
- •Lot jastrzębia
- •Świat zwierząt
- •Lekcja chemii
- •Uroczyste święta
- •Bezkrwawe łowy
- •Promień zapomnianego słońca
- •Pouczenie
- •Latające stworzenia
- •Bezpieczeństwo jazdy
- •Wizja dawnego Krakowa
- •Niespodzianka
- •Ferie zimowe
- •Niepotrzebne zwierzenia
- •Wędrówka po ulicach
- •Domowe ogrody
- •Mikroskopijne owady
- •Prawdziwa rozmowa
- •Przygoda w sklepie
- •Znajomość
- •Perkozia rodzinka
- •Пердмова………………………………………………………………….
Pechowy dzień
W najgorszych snach nie spodziewał się tej serii niefortunnych zdarzeń. Najpierw okazało się, że budzik nie zadzwonił, więc nie zdąży do szkoły na pierwszą lekcję. Niezwłocznie zerwał się z łóżka i popędził do łazienki, ale okazało się, że nie może tam wejść, bo siostra nie zamierza rezygnować ze starannego makijażu. Kiedy otworzył lodówkę, okazało się, że nie ma mleka. No tak, wczoraj nie chciało mu się iść do sklepu, więc nie ma nawet na kogo zwalić winy. Niezadowolony i nieumyty zasiadł do niesmacznego śniadania. Była tylko nieświeża bułka i obeschnięty, nieapetyczny żółty ser. Ledwie zdążył umyć zęby i porwać plecak z książkami, żeby nie spóźnić się na drugą lekcję. Gnał nieprzytomnie przed siebie, więc nie zauważył, że niedołężna staruszka wychodzi właśnie zza rogu. Wpadł na nią w niepohamowanym pędzie i naraził się na kilka nieparlamentarnych słów z jej strony. Wreszcie dopadł drzwi szkoły i ze zdumieniem stwierdził, że nie da się ich otworzyć. Niecierpliwie patrzył przez szyby i nie mógł nikogo dojrzeć. Nie słyszał nawet szmeru, nikogo w szkole nie było. Niedaleko przejeżdżał jakiś samochód z odsuniętymi szybami, więc dobiegł go niewyraźny głos spikera radiowego, który zapowiadał sobotnią audycję poranną. Niemal usiadł z wrażenia na schodach. Niepotrzebnie się tak spieszył, nie wiadomo po co jadł paskudztwa na śniadanie i naraził się na tyle nieprzyjemności.
182 słowa
Zasady dobrego zachowania w lesie
Kiedy już nie będziesz mógł znieść miejskiego gwaru, wybierz się do lasu. Tam masz szansę odetchnąć świeżym powietrzem, nie myśleć o codziennych kłopotach. Nie wolno ci jednak zapominać o podstawowych zasadach zachowania w świecie przyrody.
Po pierwsze nie śmieć. Przecież zapakowanie papierka po batoniku albo butelki po napoju do plecaka nie stanowi problemu.
Po drugie nie pal ani papierosów, ani ognia. Nieostrożne obchodzenie się z otwartym płomieniem może spowodować nieobliczalne skutki. Pożar lasu to niewyobrażalne nieszczęścia dla zwierząt i niepowetowane straty materialne.
Po trzecie nie hałasuj. Głośne krzyki, nawoływania i hałaśliwa muzyka wprowadzają wielki niepokój wśród zwierząt. Nieposzanowanie ich spokoju może spowodować, że spłoszone ptaki nie powrócą do swoich piskląt i małe nie przeżyją bez ich opieki.
Po czwarte nie wyrywaj i nie deptaj roślin. Nieprzestrzeganie tego nakazu może doprowadzić do wyginięcia wielu gatunków. Niepotrzebne jest przewracanie trujących grzybów. One są niebezpieczne tylko na talerzu, same z siebie cię nie zaatakują. Dlatego nie warto zaznaczać swojej niekwestionowanej przewagi nad nimi poprzez deptanie ich kapeluszy. To, co niejadalne dla ludzi, może być nieszkodliwe dla zwierząt.
Generalną zasadą jest takie zachowanie się w lesie, żeby po naszym wyjściu nie został po nas najmniejszy ślad, żeby żadne zwierzątko ani roślinka nawet nie zauważyły, że byliśmy w ich świecie.
180 słów
Karawana
Karawana złożona z kupców pokonywała szlak handlowy, ciągnący się po bezkresnej Saharze. Rozsypujące się, gorące ziarna piasku usuwały się spod nóg wielbłądów, opóźniając drogę wskazaną przez przewodnika. Gdzie nie spojrzeć, tylko piach i piach. Zapasy wody były na ukończeniu. Z rozgrzanych, spalonych słońcem twarzy spływał słony pot. Odzież, chociaż dostosowana do panującej temperatury, zdawała się ważyć setki kilogramów i uwierała znękane drogą ciało. Wydawało się, że nad karawaną rozpostarł się jakiś niewidzialny całun, utrudniający oddychanie i dalsze przemierzanie szlaku. Oczy kupców wypatrywały oazy i rozglądały się za odrobiną cienia, który dałby wszystkim chwilę wytchnienia. Wtem zaczęło się ściemniać, rozhulał się wiatr, piasek wsypywał się do ust i nosa. Podróżni zaczęli wstrzymywać oddech, bojąc się, że nie poradzą sobie z usuwaniem coraz większej ilości piasku z ust. Przewodnik rozkazał podróżnym, aby zsunęli się z wielbłądów i ułożyli jeden obok drugiego, chroniąc twarze przed świszczącym wiatrem, unoszącym tumany kurzu. Nikt nie był w stanie określić, jak długo trwała burza. Nagle rozpogodziło się, niebo rozjaśniły promienie słońca, świst wichury uciszył się. Ludzie przecierali zakurzone twarze i na powrót wdrapywali się na grzbiety wielbłądów, które wstawały, wydostając się powoli z piaszczystych kopców. Przewodnik wydał rozkaz do dalszej drogi.
168 słów.