Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Kraszewski Jozef Ignacy - Dzieje Polski 18 - St...doc
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.04.2025
Размер:
1.46 Mб
Скачать

I wojewoda siedmiogrodzki, mój najlepszy wódz, ten prawdziwy bohater prowadzi nas do tego upokarzającego układania się z tym rozbójnikiem okrutnym, do traktatów z pogany!

Srom i hańba!

Wykrzyku tego mistrz wysłuchał spokojnie i dawszy ostygnąć królowi, począł z wolna: - Ja w tym nie widzę nic tak dla nas nieszczęśliwego a, uchowaj Boże, sromotnego!

Prędzej bym się radował z takiego końca, jeśli warunki pokoju korzystne.

- Pokój każdy teraz zgubą i hańbą!

- przerwał król.

- Cała Europa ma na nas obrócone oczy i na mnie pokłada nadzieje.

Miałżebym zawieść oczekiwania i okazać się małodusznym?

Grzegorz zmilczał nieco.

- Królu mój - odezwał się, umyślnie ociągając z odpowiedzią - za porywczo bierzecie to wszystko.

Cała Europa karmi cię obietnicami, listami pochwalnymi i pochlebstwy i za twą krew daje piękne słowa.

Gdzież są te obiecane zastępy i te ślubowane posiłki pieniężne?

Przysłano nam garść włóczęgów, których w obozie wstydzić się i kryć z nimi było potrzeba.

Polacy i Węgrowie walczyli sami.

Krzyżowców niemieckich i włoskich nie ma co wspominać.

Na przyszłą wyprawę nie dadzą więcej.

- Mylisz się - przerwał król.

- Bogdajbym się mylił!

- rzekł Grzegorz.

- Pokój kilkoletni dałby czas urządzić sprawy polskie, przygotować się powoli a silnie do ostatecznej rozprawy.

Huniady jest mąż odważny, baczny, świadomy potęgi, z którą walczyć mamy.

Kardynał pewnie zagrzewać będzie do wojny, ja w sumieniu mym pokój doradzam i modlę się do was, jeśli słuszny a godny, nie odpychajcie go...

Złożył ręce, w których trzymał książkę modlitw, i stał tak przed królem, patrząc mu w oczy.

Władysław zdawał się nieco wzruszonym, lecz wprędce wróciło mu usposobienie, z którym przyszedł, tęsknota za sławą, za wojną, za tą aureolą rycerza chrześcijańskiego, której pożądał.

- A - zawołał - ty dobrze wiesz, czym mnie złamać możesz!

Przypominasz mi Polskę i pierwszy względem niej obowiązek.

Widziałeś sam, byłeś świadkiem, że go spełnić żądałem, że chciałem jechać, żem postanowił...

- A kardynał to jednym słowem w niwecz obrócił!

- wtrącił Grzegorz.

- Nie kardynał, wszyscy, wszyscy mnie błagali, abym pozostał - odparł Władysław.

- Ta wyprawa ma być stanowczą i ostatnią!

- Losy wojny nie pewne -odezwał się mistrz smutnie.

- Największe nadzieje zawodzą.

Jeżeli pokój możliwy, królu...

Tu Grzegorz przykląkł na jedno kolano.

- Zaklinam cię!

Władysław uchwycił go za ramiona.

- Grzegorzu mój, ojcze kochany - rzekł.

- Ty wiesz, ja nie zależę od siebie.

Papież, ojciec nasz, Paleolog, królowie, książęta żądają tego po mnie.

Zaszczyt to, cześć dla mnie i dla Polski naszej.

Grzegorz uczuł, że w tej chwili nalegać byłoby próżnym, spuścił głowę, rozłożył książkę, zaczął szukać modlitw wieczornych.

Król też nie wznowił rozmowy, ale widać było, że rzucone przez Grzegorza słowa na opokę nie padły.

Nazajutrz rano panowie węgierscy, którzy listy od wojewody i despoty odebrali, po naradzie weszli uroczyście i tłumnie do króla, domagając się posłuchania.

Kardynał wiedział zawczasu o tym, że w Budzie nie było prawie jednego człowieka, który by się nie cieszył nadzieją pokoju, pokoju żądanego przez samych Turków.

Już to samo, że oni go pragnęli i wyzywali do niego, pochlebiało dumie, a wewnętrzny stan kraju nakazywał z tego korzystać.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]