Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Kraszewski Ignacy - Dzieje polski 29 - Saskie o...doc
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.04.2025
Размер:
1.32 Mб
Скачать

I muszę za to znosić nieprzyjemności.

- Pani strażnikowa bardzo księżnie pani jest wdzięczna, umie łaskę jej ocenić, ale chce sama nad swym dzieckiem czuwać.

Hetmanowa usta zagryzła.

- Nie puszczę panny Anieli, chybaby ona sama tego zażądała - rzekła po namyśle.

- Możesz się pani widzieć z nią i przekonać, że ja jej gwałtu nie zadaję, owszem od niego bronię.

- Na tym księżna Sapieżyna skończyła, dumnie odprawiwszy Szklarską, która też nie zmieszana pożegnała ją, ledwie głową skinąwszy.

W chwilę potem zaproszono przybyłego posła do panny Anieli.

Tu już było wszystko przygotowanym na przyjęcie.

Okna zapuszczono firankami, przy łóżeczku poustawiano flaszki od lekarstw, Aniela na pół ubrana leżała sparta na poduszkach.

Zostawiono je same, ale Aniela wiedziała, że księżna nieochybnie będzie podsłuchiwała.

Szklarska wpadła ze zwykłą swą gwałtownością i uściskawszy strażnikównę z góry wpadła na nią.

- Jak ty możesz rodzonej matce odmawiać posłuszeństwa?!

- krzyknęła.

- Strażnikowa chora, narzeka na ciebie.

Jedź, zmiłuj się, ja przybyłam po ciebie, gotowam czekać do jutra.

- Ale i ja jestem chora!

- odparła Aniela.

Szklarska śmiechem parsknęła.

- Chora jesteś na upór, Anielko!

- zawołała.

- Tołłoczko i ta twoja protektorka księżna okłamują cię, obiecują góry złote, a to wprost rachuba na twój posag.

To hołysz ten Tołłoczko, w długach po uszy.

Księżna nie chce mu nic dać z kieszeni, płaci z cudzej, nie wiem za jakie posługi.

Ja ci przywożę od matki zapewnienie, że Bujwida ci nie narzuci, ale musisz powrócić.

Milczała panna Aniela.

- Zlituj się, moja Anielko, nie rób tego, co cię w oczach ludzi potępi.

Matka ma swe prawa!

Co ci ten Tołłoczko tak bardzo miły.

To człowiek już niemłody, majątku nie ma.

Wtem Aniela przerwała gwałtownie.

- Wiem, wiem, że na niego potwarze rzucają, ale ja im nie wierzę...

Darmo mi ich nie powtarzaj.

Dałam mu słowo i dotrzymam.

Szklarska ręce załamała.

- Bój się Boga, ależ to bunt!

- Matka mnie nie dla mojego szczęścia chce dać za Bujwida, ale dlatego, że on się jej podobał.

Ja go nie cierpię.

- Ja się też w nim nie kocham, wierz mi - zawołała Szklarska - parobek jest i tyle.

Nie sądź jednak, aby matka się upierała, mam jej najuroczystsze zapewnienie, że zmuszać nie będzie.

Nie chcesz go, nie wyda cię za niego.

- Moja Szklarsiu - słodko, zmieniając ton, poczęła prawie błagająco strażnikówna.

- Kochałaś mnie, miałaś litość nade mną, nie przyprowadzaj mnie do rozpaczy.

- Ja tylko z Tołłoczką mogę być szczęśliwą.

Każdy ma swoje upodobania i gusta...

ja potrzebuję żyć na świecie, na wielkim świecie.

Śmiej się ze mnie, ale wolę nie żyć, jak gnić na wsi.

Tołłoczko, to rzecz umówiona, poprzysiężona - da mi karetę, konie, służbę, dom otworzy.

Wymówiłam to sobie u niego...

On mi będzie posłuszny.

Poczęła się śmiać Szklarska.

- Oni wszyscy bo są przed ślubem posłuszni, a po ślubie zobaczysz, w co się to obróci.

Jemu na to nie starczy.

- Dostanie starostwo - przerwała Aniela.

- A, moja pani starościanko - ciągnęła dalej Szklarska - pozwól sobie powiedzieć, że dzieckiem jesteś.

Zasiadłszy przy łóżku stara panna zajęła się przekonywaniem Anieli, namawianiem jej, lecz znalazła opór tak niepokonany, iż oprócz łez nic z niej nie wycisnęła.

Wieczór nadszedł, musiała Szklarska nocować.

Z gniewu tylko wieczerzy księżnej jeść nie chciała, i kontentowała się z kieszeni dobytym suchym chleba kawałkiem.

Nazajutrz powracała z niczym.

Daje to wyobrażenie o charakterze pani hetmanowej polnej litewskiej, że daleko i nieskończenie ważniejsze mając na swej głowie sprawy, panną strażnikówną i Tołłoczką tak się zajmowała gorąco, jak gdyby nic więcej do uczynienia nie miała.

Podziwiać było potrzeba niezmordowaną pracę, zabiegi, intrygi, którymi jednych ku sobie ciągnęła, drugich starała się pozbyć.

Tołłoczko naturalnie służyć jej musiał do wszystkiego, rzucała nim, posyłała, wcale go nie oszczędzając, a że się jej zdawało, iż mu małżeństwo zapłaci to sowicie, nie miała nawet tej delikatności, ażeby narażając go na koszta znaczne, kiedykolwiek o tym dać wspomnieć.

Rotmistrz musiał opędzać wydatki z własnej kieszeni, a były niemałe.

Niejednemu podobne całą substancją zjadły.

Dnia jednego, prawie spocząć mu nie dając, księżna wysyłała go za swymi interesami.

Tołłoczko musiał nie z potrzeby, ale dla okazałości, aby hetmanowi nie czynić wstydu, ludzi i koni z sobą ciągnąć gromady.

Rzadki dzień, aby gdzie przyjmować, poić i karmić nie był zmuszony, a co się sam najadł goryczy, to się też nie liczyło.

Słowem męczeński wiódł żywot.

Długi rosnąć musiały i to już lichwiarskie.

Na posażek strażnikównej musiał rachować, aby je popłacić, bo na hetmanową rachować, ażeby ona go indemnizowała, ani było myśleć.

Hetmanowa naówczas właśnie snuła jedną z tych intryg, którymi wojewody wileńskiego znaczenie podkopać usiłowała, w miejsce jego podstawując hetmana Massalskiego.

Powszechnym naówczas przekonaniem było, że Massalski ojciec i syn jego, biskup wileński, stali oba również przeciwko Radziwiłłowi, trzymając się księcia kanclerza Czartoryskiego.

Wtajemniczeni tylko, jak przebiegła księżna wiedzieli, iż hetman miał żal głęboki do kanclerza za to, że Ogińskiemu sprzyjał i do województwa wileńskiego go prowadził, że kanclerzowi mógł stanąć opornie...

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]