Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Kraszewski Ignacy - Dzieje polski 29 - Saskie o...doc
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.04.2025
Размер:
1.32 Mб
Скачать

I otwarcie mu to mówię, abyś darmo nie bałamucił jej, a mnie nie męczył.

- Sercu nakazać nie można - rzekł rotmistrz.

- Nie takimi drogami zdobywa się serce - przerwała Koiszewska - nie przez protekcję magnatów, nie przez fałszywe wieści i kłamstwa.

- Pani dobrodziejko!

- zawołał Tołłoczko.

- Zataiłeś waćpan, że masz syna z pierwszego małżeństwa, abyś się nie wydał z tym, że nie masz nic, a długów po uszy - mówiła strażnikowa.

- Opresją chcesz wymóc na mnie, czego z dobrej woli mieć nie możesz.

Ale ja należę do tych, którzy sobie gwałtu czynić nie dają.

Mnie ani hetman, ani hetmanowa nie nabawią strachu.

Wydam córkę, za kogo zechcę, i zaręczam, że nie za waćpana.

Bywaj waćpan zdrów.

Chciał odpowiedzieć zmieszany tym przywitaniem rotmistrz, ale strażnikowa, słuchać go nie myśląc odwróciła się, wyszła i drzwi za sobą zatrzasnęła.

Nie miał już tu co robić nieszczęśliwy i czapkę pod bok wziąwszy, wyniósł się.

Nie było się czym chwalić, przyjechawszy więc do Wysokiego zmilczał i ani o bytności swej u Koiszewskiej, ani o tym, co od niej posłyszał, nie mówił nikomu.

Księżna tymczasem przy swoim stała z równym oporem, choć z mniejszym prawem niż matka.

Aniela też trwała w swym postanowieniu.

Hetmanowa, która ją lepiej poznała teraz, wiedziała czym przynęcić i obietnic świetnych nie skąpiła.

Drugi list, wzywający pannę Anielę do powrotu do domu, wysłała Koiszewska wieczorem tego dnia, gdy ją odwiedził Tołłoczko.

Napisany był zimno, ostro, tonem obrażonej matki i nakazywał jej natychmiast powracać, jeżeli nie chciała, aby się jej wyrzekła.

Podobneż wezwanie do księżnej, aby pannę Anielę odesłała, w bardzo krótkich wyrazach, oddano do rąk własnych hetmanowej.

Z księżną Sapieżyną jedynym sposobem, aby nic nie otrzymać, było chcieć co na niej wymóc siłą, aby się potem chlubić, iż ona ulec musiała.

Jak skoro tak nalegano o wydanie córki, postanowiła ją bronić i zatrzymać.

Anieli kazano natychmiast pójść do łóżka i nie wstawać, a księżna odpowiedziała zimno pani Koiszewskiej, że córce jej doktor nie pozwala wstać ani się z miejsca poruszyć, więc księżna, dbając o jej zdrowie, nie może dozwolić na to, aby się narażała na niebezpieczeństwo.

Troskliwość o pannę Anielę w liście księżnej tak wyglądała, jak by była wyrzutem, iż rodzona matka o nią nie dbała.

Między hetmanową a strażnikową przychodziło tedy do walki i zdawało się, że pierwsza zwyciężyć musi.

Koiszewska miała za sobą prawa matki, charakter śmiały i energiczny, ale księżna Sapieżyna przebiegłość, wszystkie środki ludzi bardzo możnych, rozgałęzione stosunki, w potrzebie i protekcję króla.

Im to drożej kosztować miało, tym mocniej stała przy tym, że Anielę wyda za swojego Tołłoczkę.

A że ze strony strażnikowej mogły być wszelkie środki użyte, nawet podstęp i przemoc, w Wysokiem z rozkazu pani hetmanowej obmyślano ostrożność, nadzór, czuwanie na korytarzach itp.

Tymczasem jednak strażnikowa nie uczyniła żadnego kroku, musiała się namyślać.

W pisma się wdawać nie chciała, posłała po Szklarską, zapraszając ją, aby chorą odwiedziła.

Stara panna nadbiegła natychmiast, uprosiwszy konie u pana strażnika koronnego.

Wiedziała już mniej więcej o wszystkim i oburzała ją ta prepotencja kobiety, która cudzym dzieckiem dla swojej fantazji lub interesów rozporządzać chciała.

Koiszewska przywitała ją w progu.

- Szklarski, moja droga, wzywam cię na pomoc.

Anielę mi hetmanowa skonfiskowała.

Pisałam dwa listy nadaremnie, jedź, przekonaj się, czy prawda, że chora, a Anieli powiedz, jeśli nie chce, abym się jej wyrzekła jako córki wyrodnej, niech powraca.

- Słuchajże, strażnikowo - odparła Szklarska - pojadę, ty wiesz, że ja się nikogo nie ulęknę, ale daj mi słowo, że jej ty gwałtu nie zadasz i nie zmusisz iść za Bujwida.

Ona go nie chce.

- Ale ja go chcę!

- zawołała strażnikowa.

- Na tym dosyć!

- Nie pojadę - skonkludowała Szklarska.

Zaczęły się z sobą niemal już kłócić, gdy Koiszewska w końcu oświadczyła, iż za Bujwida nigdy przymuszać nie będzie, ale za Tołłoczkę nigdy nie pozwoli.

- Jedź mi ją przywieź - rzekła - głupia jest.

Ja ją kocham, chcę jej szczęścia...

Ona woli obcych słuchać, co nią frymarczą, niż matki, która ją ma jedne i dla niej tylko żyje.

Szklarska, zaledwie spocząwszy chwilę, pognała do Wysokiego.

Śmiała i rezolutna, nie myśląc się księżnie oznajmywać, wprost się udała do panny Anieli, która z pokoju swego nie wychodziła, ale chorą nie była.

Nie wpuszczono posła tego i dano znać do hetmanowej, która Szklarską kazała prosić do siebie.

Mówiliśmy już, jak się ona ubierała ze staroświecka i cudacznie.

Jadąc do Wysokiego, w ostatniej karczemce na drodze wystroiła się tak śmiesznie, że wyglądała jak straszydło na wróble.

W tym stroju stanęła przed hetmanową, która się liczyła do największych elegantek współczesnych.

Ta mało śmiechem na jej widok nie parsknęła.

Chciała zaimponować przybyłej, ale Szklarska nikomu nie pozwalała sobie uchybić.

- Przyjechałam tu z mandatem od pani strażnikowej trockiej, aby zabrać jej córkę - rzekła.

- Panna Aniela jest chora - odparła hetmanowa - Miiller jej jechać nie pozwala.

Pani strażnikowa jest niewdzięczną, mogę powiedzieć, zajęłam się losem jej córki, którą pokochałam...

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]