Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Kraszewski Ignacy - Dzieje polski 29 - Saskie o...doc
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.04.2025
Размер:
1.32 Mб
Скачать

I uprosiwszy u matki błogosławieństwo, prowadził do ołtarza.

Śniło się to pannie strażnikównie, ale połowa przynajmniej marzeń ziściła się w rzeczywistości.

Pałac i ogrody, pokoje z wytwornością i smakiem wielkim przyozdobione uczyniły na niej wrażenie.

Z dziecinną ciekawością i zachwytem przypatrywała się wszystkiemu, uśmiechała do tych wspaniałości nie oglądanych nigdy w życiu.

Z dala i ludzie, którzy przepełniali te sale, postrojeni, obwieszeni wstęgami i gwiazdami, ludzie, których peruki wydawały woń fiołków i lilii, okryci koronkami, błyszczący od brylantów, wydali się jej istotami nadziemskimi a panie i panny w rogówkach, na których drapowały się mieniące barwami tęczy jedwabie upokarzały skromne, choć wytworne niby ubranie.

Uczyła się, patrząc na te nimfy i sylfidy, jak miała uśmiechać się i chodzić.

Z początku nawet tak ją zajmowało przypatrywanie się temu obrazowi, że zapomniała o sobie i nie tęskniła za tym, czy sama w nim jakąś odegrała rolę.

Później jednak oko jej zaczęło szukać kogoś, co by jej choć najmniejsze okazał zajęcie, współczucie.

Na próżno, przechodzący spoglądali obojętnie i nikt nie zapytał o strażnikównę trocką.

Los tylko, gdy szli do stołu, nastręczył jej nieznajomego, który przybliżywszy się (a był po francusku ubrany), z uśmiechem podał jej bardzo zgrabnie w kabłąk wygiętą rękę i poprowadził do stołu.

Kilka słów przemówił w czasie podróży do miejsca przeznaczonego piękną wcale francuszczyzną i znalazłszy nie bez trudności krzesło u stołu, sam wyrzec się musiał zajęcia miejsca przy niej, gdyż kobietom musiano ustępować.

Wejrzeniem pełnym wdzięczności podziękowawszy mu, panna Aniela usiadła pomiędzy dwoma paniami, które na nią dosyć drapieżnie spoglądały.

Jedna z nich przecie, grzeczniejsza, rozpoczęła rozmowę i okazała się znajoma pani strażnikowej.

Rozmowa więc dalej szła już dosyć poufale.

Pani starościna wskazywała Anieli osoby, czasem trochę złośliwie komentując ich znajdowanie się w Białymstoku.

- Panna Aniela uśmiechała się, słuchała, uczyła, a nie zaniedbała też oczyma szukać tego młodzieńca, który ją przyprowadził do stołu.

Nie przyszło jej łatwo go odkryć w tłumie, gdzieś w kącie, przy małym stoliczku, w towarzystwie mężczyzn, co umiała sobie wytłumaczyć tym, iż poufałym być musiał u hetmana albo może jego powinowatym.

Uczta wykwintna trwała nadzwyczaj długo.

Pod koniec jej porządek był zmieszany, część mężczyzn pozostała w sali jadalnej, a panie do innej przechodzić zaczęły.

Panna Aniela po oddaleniu się starościnej już chciała niespokojna sama prześliznąć się za innymi, gdy towarzysz jej wierny znalazł się przy boku w czas, podał rękę i z wesołym bardzo usposobieniem, rozpychając stojących na drodze, poprowadził do rzęsiście oświeconej sali z chórami, na których już odzywała się pełna życia muzyka.

Serce biło mocno pannie Anieli.

To być musiał ten mąż przeznaczenia, ten wymarzony jej towarzysz w przyszłości.

Zaledwie odprowadziwszy ją do krzesła znowu pokłonił się, gdy sądziła, że się przy niej zatrzyma...

I zniknął.

Natomiast prawie w tejże chwili ujrzała przed sobą pana buńczucznego.

Ten także był bardzo ożywionym po uczcie i uśmiechał się wdzięcznie spod siwiejącego wąsa.

- Niech mi panna strażnikówna daruje, że ja jej do stołu służyć nie mogłem - rzekł.

- Hetman mi narzucił panią starościnę Ponkwicką i musiałem z nią iść w parze.

Szczęściem, że mnie Francuz wyręczył.

- Francuz?

- żywo zapytała panna Aniela.

- A Francuz - odparł Tołłoczko - i wielki ulubieniec pana hetmana, domownik jego od lat kilku.

Panna o inne szczegóły pytać się nie śmiała, aby zazdrości w rotmistrziu nie obudziła, ale Tołłoczko zdawał się na ten raz cierpliwym.

Francuz, domownik, przyjaciel, ulubieniec hetmana, zapewne wysoki stopień w hierarchii wojskowej zajmujący.

„Markiz może lub hrabia” mówiła sobie panna Aniela i serce znów żywiej jej zabiło.

Tołłoczko teraz zamiast cudzoziemca tego, wziął ją do polskiego, a choć to był odbijany i panna Aniela poszła od jednego do drugiego, całym szeregiem nieznanych jej mężczyzn,.

spodziewając się, że los znowu jej da tego Francuza, nie zbliżył się już do niej.

Później przywoływała go nawet wejrzeniami pełnymi znaczenia, ale Francuz nieczułym na nie pozostał.

W obejściu się jego było coś dziwnego, musiał to być w istocie, jak mówił Tołłoczko, domownik a może powinowaty hetmana, bo sam mało się bawił, ale czuwał nad drugimi, aby się zabawiali.

Biegał, prowadził, zapoznawał, częstował, dobierał pary do tańca, a sam nie tańcował, chyba chwilowo kogoś zastąpić było potrzeba.

Naówczas z wielką gracją występował i chował się szybko do kąta.

Panna Aniela widziała w nim tajemniczą jakąś istotę.

Tańce się przeciągnęły bardzo długo.

Strażnikówna nie miała szczęścia w nich, mało ją zapraszano i sama widziała, że wśród tylu postrojonych pań, szczególniej mężatek z fryzurami kunsztownymi na głowach, z brylantami i perłami na szyjach, ona, w skromnym swym stroju, bez klejnotów, nie robiła żadnego wrażenia.

Tołłoczko miał zbyt wiele tego wieczoru obowiązków, ażeby się mógł cały pannie Anieli poświęcić.

Hetmanowa kazała mu pilnować, aby męża jej nie upojono.

Sapieha go posyłał do różnych osób, z którymi się rozmówić pragnął w sprawie przyszłego trybunału, na ostatek i hetman się do niego zwracał nieraz.

Zabiegał więc tylko gdy mógł, przynosząc limonady, ciastka i cukierki, czuwając nad swym skarbem, który w końcu znudziwszy się i zdesperowawszy, prawie już drzymał.

Najboleśniejszym jej to było, że owego grzecznego Francuza przywabić do siebie nie mogła.

Oczy jej zawód zrobiły, traciła ufność w siebie.

Rotmistrz zapytał, czy tańcowała, odpowiedziała kwaśno, iż nie miała znajomości i zapewne z tego powodu nie zapraszano jej do tańca.

Z tym odszedł Tołłoczko, a że był, choć w litewskim wojsku, ale buńczucznym hetmana i miał stosunki, przyprowadził jej trzech towarzyszów kawalerii narodowej panów Merłę, Puzyra i Oporkołowicza.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]