Добавил:
Upload Опубликованный материал нарушает ваши авторские права? Сообщите нам.
Вуз: Предмет: Файл:
Lem Stanislaw - Summa Technologiae.rtf
Скачиваний:
0
Добавлен:
01.05.2025
Размер:
1.5 Mб
Скачать

O moralności homeostatów

Nadszedł czas wprowadzenia w obręb naszych cybernetycznych roz—trząsań problematyki moralnej. Sytuacja jest w rzeczywistości odwrotna: to nie my wprowadzamy zagadnienia etyki w cybernetykę, to ona, rozrastając się, obejmuje swymi konsekwencjami wszystko, co uważamy za moralność, to znaczy system kryteriów, wartościujących działanie w sposób, z punktu widzenia czysto przedmiotowego, arbitralny. Moralność jest arbitralna jak matematyka, gdyż obie wyprowadza się drogą logicznego rozumowania z przyjętych aksjomatów. Można uznać za jeden z aksjomatów geometrii, że przez punkt, leżący poza prostą, da się przeprowadzić tylko jedna linia do niej równoległa. Można ten aksjomat odrzucić i otrzymamy wtedy geometrię nieeuklidesową. Istotne jest, żebyśmy sobie zdawali sprawę z tego, kiedy postępujemy w sposób umówiony z góry, jak to ma miejsce z wyborem aksjomatów geometrycznych, ponieważ ta umowa, ten wybór zależy od nas. Można uznać za jeden z aksjomatów moralnych, że dzieci, obarczone wrodzonym kalectwem, należy zabijać. Otrzymamy, znaną z historii, moralność „tarpejską”, której zaciekłe dyskutowanie i ostateczne odrzucenie wywołała w ostatnich czasach znana afera thalidomidu. Powiada się często, że istnieją dyrektywy moralne ponadhistoryczne. Z tego punktu widzenia „moralność tarpejską”, nawet w najbardziej złagodzonej formie (przejawiająca się na przykład jako postulowanie eutanazji wobec ludzi cierpiących męki wskutek nieuleczalnych chorób), jest niemoralnością, jest zbrodnią, złem. W gruncie rzeczy zachodzi tutaj ocena jednego systemu moralnego z pozycji innego systemu. Oczywiście, wybieramy ten inny, „nietarpejski” system, ale skoro zgodzimy się, że powstał w toku społecznej ewolucji człowieka, a nie został objawiony, należy uznać fakty historycznego praktykowania odmiennych systemów. Sprawa rozmijania się moralności głoszonej z moralnością praktykowaną wprowadza do zagadnienia komplikacje, które jednak nas nie interesują, ponieważ ograniczymy się tylko do przedstawienia realnych działań, pomijając ich, niewątpliwie możliwy, kamuflaż, czyli po prostu —dezinformację. Ten, kto dezinformuje, uprawia w słowach inną moralność, aniżeli w czynach. Sama potrzeba dezinformacji wskazuje, że określone aksjomaty moralne panują powszechnie w świadomości społecznej, w przeciwnym bowiem razie nie trzeba by zakłamywać faktów. Ale te same fakty mogą w różnych cywilizacjach znaleźć diametralnie przeciwstawną ocenę. Porównajmy moralne aspekty prostytucji współczesnej i babilońskiej. Babilońskie kapłanki—prostytutki oddawały się nie dla osobistego zysku, lecz dla „wyższych powodów”: takie postępowanie aprobowała ich religia. Były one w pełnej zgodzie z moralnością, dedukowaną z owej religii. Tym samym, w obrębie swego czasu i społeczeństwa, nie zasługiwały na potępienie, w przeciwieństwie do kurtyzan współczesnych, gdyż zgodnie z dzisiejszymi kryteriami, prostytucja jest moralnie zła. Taka sama zatem działalność znajduje, w obrębie dwu różnych cywilizacji, dwie krańcowo różne oceny.

Wprowadzenie automatyzacji cybernetycznej pociąga za sobą, raczej nieoczekiwanie, dylematy moralne. Stafford Beer, jeden z amerykańskich pionierów cybernetyzacji wielkich kapitalistycznych jednostek wytwórczych, postuluje budowę „kompanii—homeostatu” i jako jej przykład omawia szczegółowo teorię regulowania działań wielkiej stalowni. „Mózg” jej ma optymalizować wszystkie procesy, składające się na wytwarzanie stali, w taki sposób, żeby proceder ten był jak najbardziej wydajny, sprawny i uniezależniony zarówno od zakłóceń podaży (siły roboczej, rudy, węgla itp.) i popytu rynkowego, jak i od wewnętrznych niedomagań systemowych (nierównomierność produkcji, niepożądany wzrost kosztów własnych, maksymalna wydajność na jednego pracownika). W jego przedstawieniu taka jednostka produkcyjna ma być ultrastabilnym homeostatem, który wewnętrzną reorganizacją natychmiast reaguje na każde odchylenie od stanu równowagi i tym samym stan ten przywraca. Dyskutanci — fachowcy, którym przedstawiony został ów teoretyczny model, zwrócili uwagę na to, że brak mu „religii”. Beer świadomie wymodelował ową stalownię—homeostat według zasad działania żywego organizmu. Otóż, jedynym właściwie kryterium „wartości” organizmu w przyrodzie jest jego zdolność przetrwania — za wszelką cenę. To znaczy, ewentualnie i za cenę pożerania innych organizmów. Przyrodnik, pojmując, że Naturze brak „systemów oceny moralnej”, nie uważa postępowania głodnych drapieżców za „moralnie złe”. Pytanie brzmi zatem: czy „stalownia—organizm” może, to jest „ma prawo”, „pożerać” w razie potrzeby swoich konkurentów, czy nie? Pytań takich, może nieco mniej drastycznych, jest więcej. Czy taka homeostatyczna jednostka ma dążyć do maksymalnej produkcji, czy do maksymalnego zysku? A co, jeśli po upływie pewnego czasu, wskutek następujących przemian technologicznych, produkowanie stali okazuje się zbędne? Czy „tendencja przeżycia”, wbudowana w „mózg” tego systemu wytwarzającego, ma go doprowadzić do całkowitej przebudowy, tak aby na przykład sam siebie przeorganizował w producenta plastyków? Ale dlaczego akurat plastyków? Czym ma się kierować w tej reorganizacji totalnej — szansą maksymalnej użyteczności społecznej? Czy znów — zysku?

Beer wymija odpowiedź na te pytania, oświadczając, że ponad „mózgiem” stalowni jest jeszcze Rada Nadzorcza prywatnych właścicieli, która pobiera decyzje o charakterze ogólnym, najwyższego rzędu. Mózg tylko je optymalnie realizuje*.

Tym samym Beer sprzeniewierza się „autonomiczno–organicznej” zasadzie własnej koncepcji i przenosi wszystkie kwestie „moralne” poza układ „czarnej skrzynki” — w obręb Rady Nadzorczej. Ale ten unik jest pozorny. „Czarna skrzynka” nawet tak ograniczona będzie pobierała decyzje o charakterze moralnym, na przykład zwalniając robotników czy obniżając płace, skoro tego będzie wymagała zasada optymalnego działania stalowni jako całości. Łatwo też sobie wyobrazić, że dojdzie do „walki o byt” stalowni–homeostatu Beera z innymi, zaprojektowanymi przez innych cybernetyków, stojących na usługach innych korporacji. Albo będą one tak ograniczone w swych kompetencjach, że nieustannie zwracać się będą o decyzję do ludzkiego „managera” (czy zrujnować konkurenta, bo jest okazja, itp.), albo ich obarczona moralnymi konsekwencjami działalność będzie się rozszerzała. W pierwszym przypadku naruszona zostaje sama zasada autoregulacyjna homeostatu–producenta. W drugim — homeostaty zaczynają wpływać na losy ludzkie w sposób bardzo często nie przewidziany przez ich twórców, i może dojść do załamania gospodarki kraju jako całości dlatego, ponieważ jeden z homeostatów sprawia się z wyznaczonym mu zadaniem zbyt dobrze —rujnując wszystkich konkurentów…

Dlaczego w pierwszym przypadku naruszona zostaje zasada działania „czarnej skrzynki”? Dlatego, ponieważ taka „skrzynka”, taki regulator, bynajmniej nie jest podobny do człowieka, w tym sensie, żeby można mu zadawać pytania na każdym etapie pobieranych przezeń decyzji i żeby on na te pytania (o społeczne konsekwencje swych kolejnych działań) był w stanie odpowiedzieć. Nawiasem mówiąc, nawet człowiek — „manager” często tych odległych konsekwencji swych decyzji nie zna. „Czarna skrzynka”, która ma „utrzymać przy życiu” stalownię, reagując na wszelkie fluktuacje „wejść” (ceny węgla, rudy, maszyn, wysokości płac) i „wyjść” (rynkowa cena stali, popyt na jej poszczególne gatunki), i taka „czarna skrzynka”, która ponadto uwzględnia jeszcze interesy pracowników, a może nawet i konkurentów, to dwa całkiem różne urządzenia. Pierwsza będzie sprawniejsza jako producent od drugiej. Wprowadzenie do programu wstępnego, do „aksjomatycznego jądra” postępowania, ustawodawstwa pracy obowiązującego” wszystkich obecnych na rynku producentów działanie homeostatu na szkodę pracowników ogranicza, ale może je na przykład zwiększyć w odniesieniu do firm konkurencyjnych, albo wytwórców stali w innych krajach kapitalistycznych. v Najważniejsze jednak jest to, że „czarna skrzynka” wcale „nie wie” o tym, kiedy tak właśnie, z czyjąś szkodą, działa, i nie można od niej wymagać, żeby informowała o takich skutkach swych decyzji ludzi, ponieważ ex definitione jej stanów wewnętrznych nikt, włącznie z projektantem—konstruktorem, nie zna. Tego typu konsekwencje wprowadzenia homeostatycznych reguła torów miał właśnie na myśli Norbert Wiener, poświęciwszy w nowym wydaniu swej podstawowej pracy Cybernetics osobny rozdział nieobliczalnym skutkom ich funkcjonowania. Mogłoby się wydawać, że niebezpieczeństwa tego rodzaju zlikwiduje w zarodku uruchomienie „czarnej skrzynki” wyższego typu jako „maszyny do rządzenia” —nie ludźmi, ale podporządkowanymi jej „czarnymi skrzynkami” indywidualnych producentów. Rozważenie następstw takiego kroku okaże się nader interesujące.

Соседние файлы в предмете [НЕСОРТИРОВАННОЕ]